Archiwum Polityki

Wolność dla nienawiści?

W Polsce można kupić rasistowskie publikacje i nikt za to nie ponosi odpowiedzialności

Rzeczpospolita Otwarta, Stowarzyszenie Przeciw Antysemityzmowi i Ksenofobii, na podstawie 600 zbadanych polskich publikacji ułożyła i właśnie ogłasza swoisty ranking nienawiści. Zdecydowanie pierwsze miejsce (409 publikacji) zajmują Żydzi, znacznie dalej sytuują się Rosjanie (100 publikacji), Niemcy i Ukraińcy jeszcze dalej (po 28 publikacji). I tu pojawia się problem prawny. Czy na przykład spotykana w owych publikacjach opinia, że ktoś kradnie „wszystko co można wynieść”, a jego podłość „przekracza wszelkie granice”, to jest karalna zniewaga albo sianie nienawiści, które ścigać każe kodeks karny z 1997 r.? Otóż Prokuratura Krajowa (decyzją z 27 kwietnia 2001 r., wydaną w wyniku skargi stowarzyszenia Rzeczpospolita Otwarta) uważa, że nie, bo „publikacje zawarte we wskazanych wyżej pismach („Szczerbcu” i „Jestem Polakiem”) mają niewątpliwie charakter często wręcz szokujący, nie mają jednak treści, które można uznać za nawoływanie do waśni na tle narodowościowym lub religijnym, nie zawierają formułowanych wobec kogokolwiek zniewag”. Jeżeli zarzut kradzieży i szczytowej podłości postawiony całej grupie narodowej czy etnicznej nie jest zniewagą, to co nią w ogóle jeszcze jest?

Mamy do czynienia, i to od lat, z oczywistą sprzecznością między kodeksem karnym, nakazującym ścigać antysemityzm w jego brutalnych formach, a faktem, że próżno szukać w sądach procesów karnych o te przestępstwa. Za to w byle kiosku można kupić pismo, książkę, broszurę, w której fałsz, nienawiść, poniżanie i pogarda tworzą trującą i zabójczą dla umysłów i uczuć mieszankę. Co najgorsze, przedstawione stanowisko prokuratury nie jest odosobnione. Zwolennicy niczym nieograniczonej wolności słowa, powołując się na europejską konwencję praw i wolności człowieka, domagają się swobody wypowiedzi także dla autorów nawiązujących do najczarniejszej, zbrodniczej przeszłości.

Polityka 46.2002 (2376) z dnia 16.11.2002; Komentarze; s. 17
Reklama