Winę za to, że nikt nikomu nie płaci za robotę, ponosi głównie państwo, a dopiero potem recesja. Bo państwo przy egzekwowaniu prawa jest żałośnie słabe i nieudolne. Kosztuje wszystkich nas to coraz więcej.
Joanna Berska ciągle nie może rozpakować walizek po urlopie, gdyż w domu nie ma ani jednej szafy. Berska uległa złudzeniu, że mamy już gospodarkę rynkową, a ponieważ w dodatku jest recesja, to każdy klient jest wart przynajmniej tyle, ile jego pieniądze. Postanowiła zrobić w domu remont, zanim już nie będzie ją na to stać, gdy rząd podniesie VAT na materiały budowlane. Wszystko, jak sądziła, zostało dopięte na ostatni guzik, a szef ekipy przysięgał, że gdy rodzina wróci z wakacji, będzie po remoncie.
Polityka
46.2002
(2376) z dnia 16.11.2002;
Gospodarka;
s. 34