Wdużych miastach prawie połowa przychodzących na świat dzieci cierpi na rozmaite alergie. Wydawało się, że przyczyną tego jest coraz większe zanieczyszczenie środowiska. Jednym ze sprawców epidemii alergii może być lateks pochodzący z opon samochodowych. Podczas jazdy ulegają one ścieraniu, a drobiny gumy przedostają się do powietrza. „Nie ma jednak przekonujących dowodów, że to właśnie zanieczyszczenia są głównym sprawcą alergii” – twierdzą na łamach czasopisma „Biologist” prof. Graham Rook i dr Laura Brunet z Royal Free and University College Medical School w Londynie, specjalizujący się w badaniu mechanizmów powstawania alergii. Ich zdaniem – i wielu innych uczonych – badania wskazują na zupełnie inną przyczynę również związaną z rozwojem naszej cywilizacji.
Bezrobotni strażacy
Małe dziecko wchodzi do łazienki. Niemal natychmiast czające się w kątach mikroby ruszają do ataku. Mrożącym krew w żyłach scenom towarzyszy muzyka ze słynnego filmu „Szczęki”. Tak producenci środków czystości starają się przekonać nas w reklamach, że pozornie bezpieczne mieszkanie pełne jest zarazków. Można się jednak przed nimi obronić. Wystarczy użyć płynu X lub proszku Y.
Współczesne środki dezynfekcyjne rzeczywiście potrafią radykalnie zmniejszyć liczbę zarazków. Wiele z tych preparatów ma w swoim składzie substancje kiedyś stosowane wyłącznie przez służby medyczne. Dzisiaj nawet perfumy zawierają silny środek bakteriobójczy. Ponadto ludzie zaczęli masowo stosować antybiotyki, co bardzo zubożyło i dalej redukuje florę bakteryjną w naszym otoczeniu. Co to jednak ma wspólnego z alergiami? To właśnie tłumaczy tak zwana hipoteza higieny, której orędownikami są między innymi wspomniani Graham Rook i Laura Brunet.