Dzisiaj ich losy wydają się bajką. W 1989 r. mieli po około 20 lat, zaczynali w Warszawie studia, które wybierało się wtedy raczej z intelektualnego zamiłowania lub z przypadku, a nie z rynkowej kalkulacji. Jeszcze studiując zaczynali błyskotliwe kariery. Gdzie są po 10 latach?
W ciągu kilku pierwszych lat III RP stało się jasne, że młodzi wykształceni ludzie, którzy mieli szczęście urodzić się na przełomie lat 60. i 70., to pokolenie cudownej szansy. Byli swego rodzaju grupą do działań specjalnych. Nikt ich wcześniej nie uczył, jak powinno się postępować w nowej rzeczywistości. Szli na żywioł, wszystko było do wzięcia. Wystarczyło być przytomnym i mieć zapał. Mieli doświadczenie życia za komuny, ale nie byli nią skażeni. Nie musieli walczyć na rynku pracy w czasie, gdy padały państwowe zakłady – ich robota dopadała sama, wyrywała z uniwersytetów.
Polityka
45.2002
(2375) z dnia 09.11.2002;
Raport;
s. 3