Archiwum Polityki

Pomóż sobie Romie

Tadeusz Gabor, prezes Stowarzyszenia Romów, usłyszał kiedyś od nauczyciela w Maszkowicach: – Wystarczy, jeśli Rom nauczy się odróżniać lewą rękę od prawej. Ale Gabor wie, że bez wykształcenia nie ma pracy. Bez pracy jest nędza. Nędzę dziedziczą dzieci. A bezrobotny analfabeta, gdy jeszcze w dodatku słabo mówi po polsku, to człowiek bezbronny wobec sądu, biurokracji i mitu o Cyganie leniu i złodzieju. Z tą bezbronnością zmagają się asystenci romscy.

Pewnego dnia Jan Ciureja, wójt Romów gminy Limanowa, odebrał w drzwiach swego domu wezwanie do sądu. Jego czternastoletni syn został oskarżony o kradzież kurtki. Policję, bez wiedzy dyrektora szkoły i rodziców chłopca, powiadomiła pani pedagog. Ciureja twierdzi, że sprawę można było załatwić bez policji i sądu, wystarczyłby ojcowski wymiar sprawiedliwości. – Syn bał się mojej reakcji i kary. Przed wejściem do domu zostawiał przecież cudzą kurtkę w szopie, a zakładał swoją, żebym się o niczym nie dowiedział.

Wójt Ciureja uważa, że rozwiązywanie problemów metodą pani pedagog to wyrabianie Romowi kartoteki od najmłodszych lat. Ale to się zdarzyło, zanim do szkół przyszli asystenci.

One nie mogą żebrać

Pani Jolanta z Koszar została romską asystentką w szkole w Łososinie, chociaż nie umiała ani czytać, ani pisać. Ukończyła tylko drugą klasę podstawówki. Samotnie wychowuje troje własnych dzieci. Jako asystentka do szkoły oddalonej ponad kilometr odprowadza w sumie siedemnaścioro. W Łososinie uczy się właściwie razem z dziećmi. Nosi własny elementarz. Na początku powtarzała wraz z uczniami: – Ala, dom.

Dzieci nie skarżyły się nigdy na nauczycieli z Łososiny, przeciwnie: chwaliły, że tacy dobrzy. Jola została asystentką, bo chciała dowiedzieć się, czy naprawdę tacy są. Są. Mimo to okazała się potrzebna. – Dużo talentu mają te dzieci. Niektóre pięknie malują, rysują. Gdyby więcej tak nad nimi popracować, dopilnować. Pani Jola mówi, że dla najmłodszych jest matką, a siostrą i koleżanką dla 16-letnich dziewcząt, które przychodzą na lekcje klasy IV kilka razy w tygodniu.

Rodzice w Koszarach nie mają zasiłków, bo nigdy nie pracowali.

Polityka 14.2002 (2344) z dnia 06.04.2002; Na własne oczy; s. 100
Reklama