Rozpędzoną na rowerze Teresę Lipowską wszyscy lubią oglądać – w telewizji, w gazetach, na plakatach rozwieszonych w aptekach. – Ależ ona ma w sobie wigoru! – zerka z podziwem Barbara Stasiak, emerytka z Piastowa pod Warszawą. Czy to za sprawą Biovitalu, który – jak reklamuje aktorka usadowiona na rowerowym siodełku – doskonale wpływa na jej pracę serca, wspomaga krwiobieg i układ nerwowy? Jest ponoć najlepszy na codzienne zmagania, a tych – zwłaszcza ludziom w wieku pani Barbary – nie brakuje.
Brakuje natomiast pieniędzy na Biovital, na który trzeba wydać w aptece 35 zł. To sporo. Po opłaceniu czynszu, elektryczności, rachunku za telefon, a przede wszystkim po wydatkach na jedzenie i leki absolutnie niezbędne, zakup wzmacniającej mikstury schodzi na dalszy plan. Barbara Stasiak cierpi na reumatyzm i osteoporozę, co miesiąc kupuje więc na receptę leki, które koją ból, stany zapalne i wzmacniają kości. – Moja emerytura to 598 zł, na leki wydaję 150, a czasem 170 zł –podsumowuje.
Także Anna Borowska, lat 65, z trudem realizuje wszystkie recepty na pięć medykamentów, bez których nie mogłaby się obejść przy swoim nadciśnieniu, podwyższonym poziomie cholesterolu i chorobie jelita grubego. Kosztują ją miesięcznie 180 zł. – A przecież to nie wszystko, co wydaję na leczenie – podkreśla. – Wizyty u lekarzy kosztują niemało, tak jak badania, które zmuszona jestem robić prywatnie, by nie czekać tygodniami na termin w przychodni.
Jak wynika z opracowania „Diagnoza Społeczna 2000” pod redakcją Janusza Czapińskiego i Tomasza Panka, tylko 19 proc. emerytów i rencistów stać na usługi prywatne, a co trzecia osoba w wieku powyżej 60 lat rezygnuje z wizyty u lekarza lub zakupu leków z powodu braku pieniędzy.