Archiwum Polityki

Słabe nerwy

Wygrywać każdy głupi potrafi, sztuką jest umieć przegrać – powiedział jeden z komentatorów po niesławnym meczu Polski z Łotwą. Brak umiejętności przegrywania przeszkadza Polakom w budowaniu sukcesów. Dotyczy to nie tylko sportu, ale i wszystkich dziedzin życia.

Porażki sportowców są najbardziej spektakularne, zwłaszcza jeżeli następuje taki serial jak w ostatnich tygodniach. Zaczęli siatkarze, którzy na mistrzostwach świata najpierw wygrali z najlepszymi, a później przegrali z najsłabszą drużyną w grupie, w dodatku kłócąc się na parkiecie. Telewizja na osłodę jeszcze raz mogła przypomnieć finał olimpiady w Montrealu w 1976 r., gdzie Polacy przegrywali z ZSRR 1:2, a potem już niemal 1:3, ale zdołali wyrównać i wygrać ostatecznie 3:2. O ówczesnym trenerze, zmarłym niedawno Hubercie Wagnerze, mówiono, że był katem dla zawodników, w czym było zapewne sporo prawdy, ale przed wyjazdem do Montrealu powiedział, że interesuje go tylko złoto i słowa dotrzymał. To był twardziel, który miał w drużynie samych twardzieli.

Piłkarze dołożyli starań, by znów z sentymentem wspominać czasy zwycięstw drużyny Kazimierza Górskiego, który miał szczęście prowadzić drużynę chłopaków z prowincjonalnej ligi, którym naprawdę zależało, żeby zwyciężać na światowych stadionach. Teraz niektórzy nasi zawodnicy grywają w europejskich ligach, ale w kadrze narodowej wypadają jak prowincjusze. Zresztą w tych zachodnich drużynach tylko niektórzy potrafią się odnaleźć, dlatego obecnie wybijający się nasi gracze chętniej wyjeżdżają na Cypr lub na Ukrainę. Niezapomniany sprawozdawca Jan Ciszewski zwykł był mówić, że dopóki piłka w grze, wszystko jeszcze jest możliwe, ale naszych futbolistów dotyczy ta maksyma w stopniu bardzo ograniczonym. Jak przegrywają 0:1, to zaraz puszczają im nerwy, popełniają głupie błędy, i najprawdopodobniej dadzą sobie wbić kolejnego gola. Komentatorzy powiadają w takich sytuacjach, iż w szeregi biało-czerwonych wkradł się chaos, brakuje zaś zawodnika, który potrafiłby wziąć na siebie ciężar gry. W meczu z Łotwą też żaden z piłkarzy takiej roli się nie podjął, brakowało więc reżysera, ale też zwykłej boiskowej inteligencji.

Polityka 43.2002 (2373) z dnia 26.10.2002; Kraj; s. 32
Reklama