Archiwum Polityki

Pusto w raju

Masakry w Indonezji to rzecz normalna. Ale na wyspie Bali panował do tej pory spokój. Półtora miliona turystów (na trzy miliony mieszkańców) zostawiało tam rocznie siedem miliardów dolarów. Dziś wieje pustką.

Nocny klub Sari znajduje się na obrzeżach miasteczka Kuta, blisko zatoki, która jeszcze dwa tygodnie temu pokryta była największą na świecie armadą żagielków na deskach. Tropik mimo sąsiedztwa równika znośny dzięki bryzie, długi sezon, przyjazny stosunek tubylców, beztroska, wysoki standard usług, swobodne (choć bez tajskiej przesady) obyczaje, ściągały tu ze świata inwestorów i turystów. Bungalowy jak z powieści w rajskich ogrodach, kolory krystalicznej wody w zatoce, malownicze wschody i zachody słońca i obrazy na niebie jak gdyby z Kaplicy Sykstyńskiej, wszystkie kuchnie Orientu, czarne jak smoła noce w night clubach, eleganckie lotnisko, które przyjmuje największe samoloty – za to wszystko płacono bez protestu po 500 dol. od osoby dziennie i więcej. Gdyby ktoś miesiąc temu powiedział, że ten obraz zniknie za jednym pociągnięciem łapy umazanej krwią – potraktowano by go jak człowieka oderwanego cokolwiek od rzeczywistości.

Tymczasem w szpitalach balijskich ciągle jeszcze trwa identyfikacja zwłok tancerzy z dyskoteki w Sari i kochanków z okolicznych zakamarków. Niektóre są tak zmasakrowane, że trzeba je będzie pochować pod tablicą NN.

Kto i po co?

Technika (samochód-pułapka) stosowana już była w Bejrucie przed koszarami marines i przed dyskotekami w Niemczech. Wskazuje na terrorystów starej daty. Atak na turystów zagranicznych przypomina operację Bractwa Muzułmańskiego w Luksorze (Egipt). Hinduistyczna kultura wyspy w świecie islamu sugeruje nienawiść międzyreligijną, która w pobliżu Indonezji grozi nawet konfliktem nuklearnym. Dominacja Jawajczyków i ich staroświeckiej mistycznej elity, narzucona całemu krajowi i wszystkim sferom życia, pozwala myśleć o rewolucyjnym odruchu, który bierze się z powszechnej niechęci do oligarchii.

Polityka 43.2002 (2373) z dnia 26.10.2002; Świat; s. 48
Reklama