Archiwum Polityki

Karczma polska

Przyjeżdżający do Warszawy cudzoziemcy domagają się, by karmić ich w restauracjach polskich. Jest ich na szczęście coraz więcej. Amatorzy polskiej kuchni mogą więc wybierać. Dziś – Karczma Słupska i Polska Tradycja.

Karczma Słupska ***

Róg Czerniakowskiej i Gagarina. Jak w starej warszawskiej piosence czas tu się zatrzymał. Karczma Słupska otwarta kilkadziesiąt lat temu, chyba w czasie gierkowskiej epoki prosperity, trwa nadal. Wystrój, czyli malowidła ścienne, meble i bar przetrwały zakręty polityczne i zawirowania społeczne. Można by tu kręcić filmy z minionej epoki pokazujące ówczesny luksus i rozpasanie.

Powyższy opis nie jest broń Boże krytyczny. Wyraża on raczej nostalgię za czasami młodości autorów. A dzisiejsze wizyty w Karczmie przy Gagarina uważamy za wielce udane. Jest smacznie i niedrogo (jak na stołeczne warunki), a do tego po polsku.

Spośród zakąsek, wśród których oczywiście są różnego rodzaju śledzie, ryby w galarecie czy befsztyk tatarski, wybraliśmy wątróbki drobiowe owijane w boczek (20 zł) i okładki słupskie(15 zł), czyli placki ziemniaczane faszerowane mięsem. Grzybowa z łazankami (8 zł), choć była doskonała, przegrała jednak w konkurencji z polewką orzechową (też 8 zł). Lekko słodkawa z dodatkiem ostrości, z pływającymi nieobranymi ze skórki orzechami włoskimi – co nadawało jej ciekawej goryczki – i maleńkimi pulpetami z mięsa.

Kilkadziesiąt propozycji dań głównych kusi łakomczuchów. Ograniczyliśmy się do dwóch klasycznych dań: kotlet schabowy (33 zł) i pieczeń staropolska (36 zł). I był to wybór ze wszech miar trafny. Nie najmocniejszą stroną Karczmy Słupskiej są desery. A szkoda. Banalne lody nie są żadną wizytówką polskiej szkoły cukiernictwa. A gdzie serniki, baby drożdżowe, makowce czy torty?

Polityka 43.2002 (2373) z dnia 26.10.2002; Społeczeństwo; s. 94
Reklama