Archiwum Polityki

Dom niespokojnej starości

W Domu Aktora w Skolimowie teatr powraca w gestach, rozmowach, plotkach, snach. Czasem w niespodziewanie wybuchających sporach o spektakle sprzed lat.

W jadalni wśród antycznych mebli wiszą portrety dawnych pensjonariuszy. – To Stanisława Wysocka, wielka przedwojenna tragiczka – wskazuje Bolesław Przeniosło, aktor rzeszowski. – Ona jest tą tajemniczą postacią z „Dziadów”. Imię jej czterdzieści i cztery, bo podobno miała bardzo duże stopy.

Dalej fotografie Ireny Netto, właścicielki pensjonatu z filmu „Pożegnania”, i Tadeusza Kondrata, któremu udała się rzadka sztuka upicia trębacza z Wieży Mariackiej. Jedną z wieczornych rozrywek są plotki o dawnych pensjonariuszach: o aktorce, która lubiła biegać z nożem, bo Balladyna była jej rolą popisową, o panu Stanisławie, który – jak stwierdziła z przerażeniem jedna z mieszkanek – zachorował na jogę, bo obejmował drzewa w parku, o kapryśnej śpiewaczce, która rzucała w salową nogą od kurczaka, bo miała być pierś. – Koleżanka, która poszła ją utemperować, wróciła z zacierkową na głowie – dodaje Zofia Wilczyńska, gwiazda przedwojennych rewii.

– Można powiedzieć, że to dom niespokojnej starości – śmieje się Danuta Rinn, ostatni nabytek Skolimowa. Z racji wieku nie zakwalifikowała się do grupy młodzieżowej i podpada pod kategorię młodociana.

W życiu coś takiego

Codziennie wszyscy spotykają się przy obiedzie. Paniom wypada mieć staranny makijaż i manicure, raczej nie wypada być w kapciach.

– O, już caryca Mercedesem popyla – zapowiada pani Zosia. Mercedes to metalowy balkonik na kółkach, a caryca to Maria Burska-Przyborowa, pierwsza żona Jeremiego Przybory. Wjeżdża do jadalni w ognistoczerwonej chuście i rozrzucając ręce w szerokim geście wykrzykuje: – Życie jest piękne – śpiewnie przeciągając sylaby.

Polityka 43.2002 (2373) z dnia 26.10.2002; Na własne oczy; s. 108
Reklama