Dotychczasowy członek zarządu PZU SA z ramienia Eureko Antonio Fernando Melo Martins da Costa złożył dymisję na znak protestu. Powodów do niezadowolenia Eureko (które razem z BIG Bankiem Gdańskim ma w PZU 30 proc. udziałów) ma wiele. Poprzedni rząd zapewnił inwestora, że będzie on mógł dokupić 21 proc. akcji, co da mu kontrolę nad naszym największym ubezpieczycielem, ale obecny gabinet nie bardzo ma ochotę słowa poprzedników dotrzymać. Prywatyzacja grupy PZU odwleka się więc, a Eureko ma w firmie coraz mniej do powiedzenia. Karty rozdaje tu jednak wcale nie minister skarbu, lecz prezes Zdzisław Montkiewicz, który – jak twierdzi Eureko – nie realizuje projektów mających usprawnić działalność PZU i w rezultacie zwiększać jego wartość. Chociaż więc tegoroczny zysk grupy może przekroczyć 1,2 mld zł, to złe zarządzanie osłabi jej pozycję w przyszłości. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że kadrowy przeciąg w PZU wymiata zeń najlepszych fachowców, których zastępują ludzie związani z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi. W PZU Życie na przykład na ubezpieczeniach zna się już tylko jeden członek zarządu, właśnie przedstawiciel Eureko. Antonio da Costa, zanim został wiceprezesem PZU SA, był przewodniczącym grupy do spraw ubezpieczeń samochodowych w Eureko.
Rząd ma nadzieję, że wpływy dotychczasowego inwestora w PZU osłabiłoby wykupienie części akcji przez Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju, sprawa nie jest jednak przesądzona.