Bohaterami sejmowej debaty o nowym kształcie ustawy o podatku od dochodów osobistych byli najubożsi. Troską o nich tłumaczyli posłowie zarówno projekt rządowy jak i wnoszone do niego poprawki, nie wyłączając postulatów, aby ustawę odrzucić w całości. Są jednak powody, aby przypuszczać, że troska ta nie do końca jest prawdziwa, parlamentarzyści zaś bronią głównie interesów własnych partii i ich wyborców.
Nieprzypadkowo pierwsze skrzypce w tym koncercie grają posłowie PSL. Oni to najgłębiej chcą sięgać do kieszeni lepiej zarabiających, ponieważ ich elektoratu podatek PIT nie dotyczy, gdyż rolnicy nie płacą go w ogóle. W sytuacji, gdy finanse publiczne są w stanie kryzysu i jednym z elementów ich reformy powinno być objęcie podatkiem PIT gospodarstw towarowych, a więc najbogatszych – SLD nie ma odwagi tej sprawy poruszyć, gdyż groziłoby to rozpadem koalicji.
Polityka
46.2001
(2324) z dnia 17.11.2001;
Wydarzenia;
s. 16