Archiwum Polityki

Półkownik i feministki

„Wiedźmy”, polski film dokumentalny, TVP 2

Ten film, wyprodukowany dla TVP 2 i przez nią finansowany, nie był emitowany w telewizji, mimo to zdobył już pewną sławę. Młoda reżyserka Agnieszka Trzos walczy o swoje dzieło (to jej drugi film), uważając, że TVP pogrzebała obraz jako „półkownika”. Komisja kolaudacyjna uznała dokument za sekciarski, miejscami niesmaczny, nieprzychylny mężczyznom. W opinii jego autorki na odbiorze dzieła przez członków komisji zaciążyły postawy antyfeministyczne oraz brak chęci zrozumienia problemów i psychiki kobiet.

Narratorką w „Wiedźmach” jest Zofia Miłuńska, przewodnicząca Stowarzyszenia na rzecz Wszechstronnego Rozwoju Kobiet Dakini. Upozowana na hinduską boginię, w czerwonej sukni, owinięta jak wężem boa szarym szalem, sama o sobie powiada, że jest tą, która wie, czyli wiedźmą. To ona stworzyła krąg kobiet, wobec których pełni rolę charyzmatycznej przywódczyni, opiekunki, psychoterapeutki. Garną się do niej kobiety zagubione, niezaradne, nieumiejące sobie poradzić z ojcami i mężami ani w ogóle męską dominacją. Źródłem wszelkich niepowodzeń jest, wedle opinii przedstawionych w filmie, ich własna kobiecość, która ugina się wskutek religii (grzech pierworodny) jak i tradycji przed męskim jarzmem i nie potrafi się w żaden sposób obronić przed siłami zła, przemocy, piekła na ziemi, które stwarza im płeć przeciwna. „Czułam się jak niewolnik, jak kura domowa” – mówią o sobie kobiety. „Silny jest ten, kto wygrywa” – powiada Miłuńska, oskarżycielsko wskazując palcem na potomków Adama.

I choć istnienie antyfeminizmu w Polsce nie ulega wątpliwości, to grzechem tego filmu, a zarazem jego bohaterek, jest generalizacja. Co dotyczy mężczyzn jest złe, co kobiet dobre.

Polityka 46.2001 (2324) z dnia 17.11.2001; Tele Wizje; s. 103
Reklama