Archiwum Polityki

Sempoliński sam sobie

:-,

Płótna Jacka Sempolińskiego mają dwie strony, są niczym awers i rewers. Często są podarte, sprawiają wrażenie zniszczonych, „przepracowanych”. Kształty, które możemy rozpoznać, malowane są szybko, łamiącą się kreską. Tematyka raczej ponura (jednym z ulubionym motywów jest czaszka), paleta barw ograniczona. A pomimo to wielka wystawa malarstwa Jacka Sempolińskiego „A me stesso” (samemu sobie) w warszawskiej Zachęcie jest tryumfem malarstwa. Celowo pomijam słowo retrospektywa, gdyż artysta go nie lubi i nie używa. – Prawie wszystkie takie pokazy odbierałem jako nudne i monotonne, zwłaszcza te gromadzące dorobek całego życia – mówi o licznych monografiach. Stąd na swojej wystawie uniknął chronologii, skoncentrował się na pracach najnowszych. Oczywiście nie mogło się obyć bez słynnych cykli malarskich: „Ukrzyżowanego u św. Anny”, „Zza grobu”, „Autoportretów”. Są również martwe natury oraz dzieła, które wystawiane były na poznańskim Arsenale w 1956 r. Autoportret staje się nie tylko tematem obrazu, ale też dokumentem zmagań malarskich z fakturą i kolorem. Pomimo powtarzalności motywów nie jest to wystawa nudna, obawy mistrza przed retrospektywą były więc zupełnie nieuzasadnione. A.Gr.

Wystawa w warszawskiej Zachęcie jest czynna do końca października br.

:-) świetne
:-, dobre
:-' średnie
:-( złe
Polityka 40.2002 (2370) z dnia 05.10.2002; Kultura; s. 61
Reklama