Archiwum Polityki

Lewy urobek, łatwy za robek

Od czterech lat wybrane elektrownie mogą kupować węgiel po cenach eksportowych, o połowę niższych niż w zwykłych transakcjach. Energia z taniego węgla idzie na eksport po cenach, o jakich odbiorcy indywidualni i przemysłowi w kraju mogą tylko marzyć. Szefowie górnictwa i energetyki twierdzą, że eksport węgla i prądu poniżej kosztów produkcji to dobry interes.

Eksport polskiego węgla do Polski nie jest niczym nowym. Z tym, że ten z początku lat 90. nazwany został aferami węglowymi, a obecny próbuje się przedstawiać jako znakomity pomysł na poprawienie kondycji kopalń i elektrowni. Oba przedsięwzięcia łączy wspólny mianownik – ceny węgla w kraju są dużo wyższe niż eksportowe. Pokusa rodzi się więc sama: należy kupić niby na eksport, a sprzedać na miejscu, nawet z upustem.

Kilka lat temu była to jedna z najszybszych dróg dojścia do wielkich pieniędzy. Węglem handluje się w setkach tysięcy i milionach ton, więc zarobki były fantastyczne. Do tego węgiel brano z kopalń nawet nie zapłaciwszy zadatku, a potem zajmująca się eksportem spółka znikała z rynku. Kiedy policja i UOP zaczęły wyłapywać takich biznesmenów, a wraz z nimi celników legalizujących rzekomy wywóz węgla i pomagających w nadużyciach szefów kopalń, to pociągi faktycznie zaczęły przekraczać granice, ale momentalnie wracały do kraju innymi przejściami. Cenowy chaos na rynku węgla udało się opanować dopiero w połowie lat 90. Gdy wydawało się, że ślad po nim pozostanie tylko w prokuraturze i sądach, to w 1998 r. w resorcie gospodarki zrodził się pomysł na kolejne zawrócenie eksportowego węgla do kraju. Komu potrzebny jest ten „rynkowy pewex”, w którym elektrowniom sprzedano już 10 mln ton węgla?

Eksport polityczny

Podwaliny pod eksport wewnętrzny położono ustanawiając reguły gry obowiązujące w sprzedaży węgla za granicę. Na przykład w 2001 r. kopalnie dostawały 80 zł za każdą wyeksportowaną tonę, kiedy jej wydobycie kosztowało 130 zł, a na rynku krajowym płacono im blisko 145 zł. Wyraźna różnica cen utrzymuje się od lat i to ona m.in. jest przyczyną kolosalnego (21 mld zł) zadłużenia górnictwa.

– Bez eksportu sytuacja byłaby jeszcze gorsza i to nie tylko w górnictwie – mówi Piotr Makselon, prezes Węglokoksu.

Polityka 21.2002 (2351) z dnia 25.05.2002; Gospodarka; s. 70
Reklama