Archiwum Polityki

Precz z Kuczmą ale niech trochę zostanie

Tego jeszcze nie było: cała opozycja podpisała odezwę przeciw Leonidowi Kuczmie. Zarzuca mu bezprawne objęcie prezydentury, obciąża odpowiedzialnością za katastrofalną sytuację gospodarczą, obwinia za współudział w przestępstwach kryminalnych oraz morderstwie niewygodnego dziennikarza. I co? I nic.

16 września, w drugą rocznicę zniknięcia opozycyjnego dziennikarza Georgija Gongadze, przeciwnicy prezydenta zgromadzili na ulicach największych miast Ukrainy dziesiątki tysięcy demonstrantów. Główne postulaty tych największych od początku niepodległości demonstracji sprowadzały się do hasła „Precz z Kuczmą!”. Pod nieobecność prezydenta, który akurat uczestniczył w Forum Ekonomicznym w Salzburgu, machina władzy pracowała pełną parą. Już wcześniej ogólnokrajowe stacje telewizyjne, kontrolowane przez ludzi z otoczenia prezydenta, ostrzegały Ukraińców, że na demonstracje wybierają się kryminaliści. Na wszelki wypadek, pod pretekstem przeglądu konserwacyjnego – do godzin popołudniowych unieruchomiono wszystkie kanały telewizyjne. Demonstracje w Kijowie odbyły się, mimo iż wcześniej sąd dzielnicy Peczersk zabronił ich w centrum miasta.

W całym kraju uczestniczyło w akcji 24,7 tys. osób zamiast planowanych 200 tys., co oznacza, że nie ma mowy o żadnej rewolucji – bagatelizował premier Anatolij Kinach. Premier zapewniał, że sytuacja w kraju jest stabilna, a rząd ją kontroluje. Opozycja nie zrezygnowała z kolejnych akcji, a władze... z „profilaktyki”. 17 września kijowska prokuratura wszczęła postępowanie wobec uczestników demonstracji za „blokowanie linii komunikacyjnych”. Najpoważniejszy manewr, mający osłabić jesienne wystąpienie opozycji, władze przeprowadziły jednak trzy tygodnie wcześniej.

24 sierpnia Leonid Kuczma wystąpił w telewizji z okazji przypadającej tego dnia jedenastej rocznicy niepodległości Ukrainy. Siedmiominutowe przemówienie głowy państwa – pełne frazesów o konieczności podwyżek dla nauczycieli i emerytów i dumy z własnego państwa, które „zdobyło międzynarodowy autorytet i aktywnie integruje się ze strukturami europejskimi i euroatlantyckimi” – przeszłoby bez większego echa, gdyby nie sensacyjna zapowiedź reformy politycznej państwa, zmierzającej do przekształcenia Ukrainy z republiki prezydencko-parlamentarnej w parlamentarno-prezydencką.

Polityka 39.2002 (2369) z dnia 28.09.2002; Świat; s. 50
Reklama