Archiwum Polityki

Strażnik fasonu

„Upadek człowieka pod Dworcem Centralnym” to najbardziej pogodna książka Jerzego Pilcha. Ale to nie znaczy, by Pilch zatracił zdolność zjadliwego komentowania otaczającej nas głupoty, sztuczności i intelektualnego blagierstwa.

Przeszło dziesięć lat w felietonistycznej branży, kilkaset opublikowanych tekstów w „Tygodniku Powszechnym”, a od kilku lat w „Polityce”, kilka tuzinów karczemnych awantur z ich powodu, wreszcie cztery książki, wliczając najnowszą, wypełnione co celniejszymi krótkimi utworami. Jedną z nich – „Bezpowrotnie utraconą leworęczność” – krytyka uznała za szczytowe osiągnięcie gatunku, a sam autor wielokrotnie wyznawał, że forma felietonu, choć różna od powieściopisarstwa, jest dla niego równie twórcza i ważna.

Jerzy Pilch w króciutkim wprowadzeniu do „Upadku” w jakiejś mierze ustawił lekturę swojej najnowszej książki. Napisał bowiem: „Moje felietony mają rys dziennikowy, przy czym nie jest wykluczone, że w porywach jest to dziennik intymny”. W ostatnim zaś zdaniu odautorskiego wstępu powiada tak: „Zwykle ostro i za pomocą poważnych racji bronię się przed autobiograficzną diagnozą, tym razem, nawet dla siebie samego nieoczekiwanie, mówię na odwrót: w większym, niż się zdaje, stopniu jest to książka osobista”. Od razu można dodać: to tym lepiej dla książki. Ostatecznie tylko prawda (autobiograficzna) jest ciekawa, a już zwłaszcza taka prawda, która dodaje otuchy i staje się argumentem za życiem, a nie przeciwko niemu, oraz układa w rozumną, acz trudną przecież pochwałę istnienia.

Mam nadzieję, że pisząc to nie przesadzam i nie przesładzam. Otóż najnowsza rzecz Jerzego Pilcha jest bez wątpienia najmniej kąśliwą i przykrą książką tego autora, pełną wyrozumiałości wobec świata i – jakkolwiek kiczowato to zabrzmi – optymizmu. Mamy tu do czynienia z wypowiedzią kogoś, kto nie tylko doskonale pogodził się z sobą i światem, ale i poniekąd narodził na nowo, obrał „nowy punkt obserwacyjny z widokiem na nowy świat przedstawiony”.

Polityka 39.2002 (2369) z dnia 28.09.2002; Kultura; s. 63
Reklama