W stosunkach polsko-litewskich zawsze wielką rolę odgrywały odniesienia do historii. Nie może to dziwić – przez kilka wieków losy Polski i Litwy były ze sobą splecione. Gdy w drugiej połowie XIX w. rozwijać się zaczął litewski ruch narodowy – przejawił się on w dążeniu do emancypacji kulturalnej i politycznej. Ażeby stać się odrębnym, samym w sobie narodem Litwini musieli przeciwstawić się otaczającej ich polskości. A także odżegnać się od wspólnie z Polakami przeżytej przeszłości.
Sprawą, która wzbudzała najwięcej emocji, była ocena unii z Polską. Kto pozytywnie oceniał unię – był Litwinem w tradycyjnym, mickiewiczowskim znaczeniu tego słowa. Litwin nowoczesny unię zdecydowanie potępiał. Chociaż w czasach późniejszych, zwłaszcza po odzyskaniu w 1918 r. niepodległości, świadomość narodowa Litwinów okrzepła, zaś we własnym państwie nie musieli obawiać się polskich wpływów – to jednak negatywne oceny unii pozostały. Rangę aksjomatu uzyskało twierdzenie, że unia sprowadziła na Litwę same nieszczęścia. Oskarżano za to nie tylko Polaków, lecz także własnych „zdrajców”.
Poglądy urabiane w szkołach i mediach utrwaliły się. W czasie gdy Litwa wcielona została do ZSRR, upowszechniano ponadto teorię, że unia – utwierdzając przywileje bojarów – zahamowała postęp społeczny i gospodarczy, a tym samym spowodowała upadek szlacheckiego państwa litewskiego.
Odzyskanie przez Litwę niepodległości po 1989 r. oznaczało prawdziwy przełom w historiografii litewskiej. Przede wszystkim zakwestionowano uproszczony schemat: idealny Witold jako przeciwstawienie złego Jagiełły. Zdaniem młodego historyka Alvydasa Nikzentalitisa: „W wielowymiarowym procesie prymitywizacji historii narodził się stereotyp Witolda jako bohatera narodowego i Jagiełły – zdrajcy interesów narodowych”.