Archiwum Polityki

Chrzest testów

Maj zawsze był miesiącem matur, czyli ceremonialnego wchodzenia w dorosłość. Od tego roku krąg zdających końcowe egzaminy poszerza się o gimnazjalistów, a sprzężona z testami technika komputerowa usuwa w cień stare rytuały.

Absolwenci liceów – po raz pierwszy i ostatni – zdają dwa różne egzaminy: większość – prawie 499 tys. – egzamin dojrzałości (potocznie: starą maturę), pionierska grupa 6741 osób – tzw. egzamin maturalny (nową maturę). Otrzymają różne świadectwa, a to nowe będzie biletem wstępu na niektóre uczelnie. Debiutanckie egzaminy na zakończenie gimnazjum zdają pierwsi absolwenci tego typu szkoły, którym autorzy reformy edukacji obiecywali najwięcej: wyrównanie szans oraz inny tryb naboru do szkół średnich. Gimnazjalni pionierzy będą tam przyjmowani na podstawie wyniku egzaminu oraz ocen końcowych i innych osiągnięć, jak sukcesy w konkursach przedmiotowych.

W przeddzień matur w Internecie szaleje giełda tematów. Pogo: „Mówi się o temacie współczesnych kobiet – nic mi do głowy nie przychodzi poza Bridget Jones”. Dodo: „Może ktoś z Wielkiego Brata?”. Matuzyda: „A terroryzm albo Unia Europejska?”. Internauta o czarnym poczuciu humoru: „Osama bin Laden: romantyk czy pozytywista?”.

Trema przykrywana żartem, nerwy – jak co roku. W piątek, 10 maja, jest już po polskim. Grupki w galowych strojach stoją po kątach podwórka sąsiadującego z warszawskim LO im. Czackiego; uspokajają nerwy popalając papierosy. – U nas nauczyciele raczej nie zachęcali do nowej matury. Pewnie bali się kłopotów organizacyjnych – opowiadają.

Zdają więc tradycyjnie – drugiego dnia: języki obce, historię, biologię. – Żeby tylko była genetyka, a nie ewolucjonizm – zasępia się Zuza z klasy biologiczno-chemicznej. – Ja bym wolała ekologię – mówi jej koleżanka Julia. – Jezu, jakoś czuję, że zły przedmiot wybrałam! Nic nie umiem! – krzyczy z marszu Agnieszka.

Polityka 20.2002 (2350) z dnia 18.05.2002; kraj; s. 16
Reklama