Holandia ma nowego męczennika – ekstrawaganckiego populistę, geja, który wypisał na sztandarach obronę totalnej wolności słowa i obyczajów przed „zacofanym islamem” imigrantów. Zamordowany na dziewięć dni przed wyborami parlamentarnymi Pim Fortuyn może się okazać pierwszym politykiem w historii Holandii, który wygra je pośmiertnie. Jego nazwisko pozostawiono bowiem na czele listy kandydatów utworzonej niedawno partii Lista Pima Fortuyna (LPF).
Sześć strzałów, które do głębi wstrząsnęły Holandią, padło 6 maja o godzinie 18.05 na parkingu wielkiego kompleksu radiowo-telewizyjnego w Hilversum. Brutalna śmierć dopadła bożyszcze mediów holenderskich na progu jego świątyni. Jak żaden z holenderskich polityków potrafił wykorzystywać media, zwłaszcza telewizję, do punktowania rywali. Pomagało mu doświadczenie profesora socjologii i wziętego felietonisty.
Tuż przed zamachem uczestniczył w dwugodzinnej rozmowie na żywo w radiu.
Polityka
20.2002
(2350) z dnia 18.05.2002;
Świat;
s. 38