Paryż odwołuje pokaz fajerwerków, Hiszpania wprowadza nakaz noszenia maseczek na zewnątrz, Niemcy ograniczają do dziesięciu liczbę uczestników prywatnych spotkań. Tylko w Polsce o sylwestrowych restrykcjach cicho.
Żaden z czterech podejrzanych nie przyznaje się do winy i nie stawia się w sądzie. Rosja odmówiła wydania swoich obywateli, a Ukrainiec najpewniej ma rosyjski paszport.
Praktycznie wszystkie kraje w Europie zaostrzają reżim sanitarny w obawie przed omikronem, wzrostem zachorowań i zgonów. Poddają się nawet ci, którzy już ogłosili, że wracają do prepandemicznej normalności.
Premier Mateusz Morawiecki powtarza, że nie zamierza wprowadzić restrykcji, bo obawia się wybuchu społecznego niezadowolenia. W dowód przywołuje protesty w innych krajach. I mija się z prawdą.
Premier Mark Rutte zaapeluje od Komisji Europejskiej o niezatwierdzanie polskiego KPO, dopóki nie zostanie rozwiązany problem sądownictwa po ostatnim orzeczeniu TK Julii Przyłębskiej, podważającym wyroki Trybunału Sprawiedliwości UE.
Holandia, ojczyzna tulipanów, sera i tolerancji, stała się centrum handlu i produkcji narkotyków. Najsłynniejszy dziennikarz śledczy w kraju właśnie zapłacił za to życiem.
Zaostrzenie prawa aborcyjnego w Polsce spowodowało, że niderlandzkie kliniki przeżywają oblężenie. Dla wielu Polek to jak spotkanie z inną cywilizacją.
Drugi rok z rzędu Europejczycy spędzą święta z dala od swoich rodzin. Mimo szczepień wirus nie hamuje, a kolejne kraje wprowadzają ograniczenia w przemieszczaniu się.
Za tydzień Holendrzy znów wybiorą Marka Ruttego na premiera. Bo dzięki niemu nadal mogą zajmować się głównie swoimi serami i tulipanami.
Kiedy polscy ginekolodzy zastanawiają się, co im w nowej sytuacji wolno, holenderscy lekarze codziennie odpowiadają na nadesłane z Polski pytania: „Co mam powiedzieć lekarzowi, który odkryje, że nie jestem już w ciąży?”.