Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Sport

Euro 2024. Przegraliśmy z Holandią. Probierz zaskoczył, wstydu nie było, zabrakło kilku minut

Euro 2024, Polska – Holandia. Adam Buksa, strzelec pierwszej bramki dla Polski, i Virgil van Dijk, holenderski kapitan Euro 2024, Polska – Holandia. Adam Buksa, strzelec pierwszej bramki dla Polski, i Virgil van Dijk, holenderski kapitan Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl
W swoim pierwszym meczu na Euro 2024 reprezentacja Polski przegrała z Holandią 1:2. Zasłużenie, ale wstydu nie było. Do remisu zabrakło kilku minut. Wojciech Szczęsny najlepszy w polskiej kadrze.

Pierwsze dni Euro 2024 spełniły wszystkie oczekiwania. Do tej pory było dużo dobrej, a chwilami świetnej gry i było to, co najważniejsze – gole pierwszorzędnej urody. Co najmniej trzy w meczu. Ale my czekaliśmy na niedzielę, na godz. 15.

Euro 2024. Probierz zaskoczył

Przed początkowym gwizdkiem sędziego w Hamburgu zastanawialiśmy się, czy Polacy i Holendrzy podtrzymają dobrą passę. To nie był może najpiękniejszy mecz, ale narzekać na poziom też nie można.

Chyba nikt nie przewidział kadrowych decyzji Michała Probierza. Na pewno niespodzianką był Taras Romanczuk, ale także Kacper Urbański i chyba Adam Buksa. Ten ostatni bardzo szybko udowodnił, że warto było na niego postawić.

Mecz rozpoczął się od przewagi drużyny Ronalda Koemana. Po długich przerzutach robiło się gorąco w naszym polu karnym. Szczególnie groźny był Gakpo na lewym skrzydle. Polacy z trudem próbowali budować swoje akcje i wreszcie w 16. minucie pierwszy rzut rożny dla nas. Do piłki podchodzi Piotr Zieliński, Adam Buksa wyskakuje nad Virgila van Dijka i uderza piłkę głową nie do obrony. Jeeest! 1:0.

Następne minuty to usilne starania odrobienia strat przez Holendrów. Raz po raz w opałach znajduje się Wojciech Szczęsny. Przez jakiś czas bez rezultatu, ale w 29. minucie Gakpo zza pola karnego strzelił i po rykoszecie piłka zmyliła bramkarza. Wcześniej błąd popełnił Nicola Zalewski. Długo nie nacieszyliśmy się prowadzeniem, ale remisowy wynik ciągle nie był zły. Po drugim golu na boisku zrobiło się spokojniej, były momenty, w których do głosu dochodzili Polacy. Już nie tylko kapitan Piotr Zieliński popisywał się techniką. Sebastian Szymański, Kacper Urbański i Nicola Zalewski też pokazywali, że piłka im przeszkadza.

Tuż przed przerwą strzał Depaya minimalnie minął słupek bramki Polaków.

Reklama