Euro 2024. Przegraliśmy z Holandią. Probierz zaskoczył, wstydu nie było, zabrakło kilku minut
Pierwsze dni Euro 2024 spełniły wszystkie oczekiwania. Do tej pory było dużo dobrej, a chwilami świetnej gry i było to, co najważniejsze – gole pierwszorzędnej urody. Co najmniej trzy w meczu. Ale my czekaliśmy na niedzielę, na godz. 15.
Euro 2024. Probierz zaskoczył
Przed początkowym gwizdkiem sędziego w Hamburgu zastanawialiśmy się, czy Polacy i Holendrzy podtrzymają dobrą passę. To nie był może najpiękniejszy mecz, ale narzekać na poziom też nie można.
Chyba nikt nie przewidział kadrowych decyzji Michała Probierza. Na pewno niespodzianką był Taras Romanczuk, ale także Kacper Urbański i chyba Adam Buksa. Ten ostatni bardzo szybko udowodnił, że warto było na niego postawić.
Mecz rozpoczął się od przewagi drużyny Ronalda Koemana. Po długich przerzutach robiło się gorąco w naszym polu karnym. Szczególnie groźny był Gakpo na lewym skrzydle. Polacy z trudem próbowali budować swoje akcje i wreszcie w 16. minucie pierwszy rzut rożny dla nas. Do piłki podchodzi Piotr Zieliński, Adam Buksa wyskakuje nad Virgila van Dijka i uderza piłkę głową nie do obrony. Jeeest! 1:0.
Następne minuty to usilne starania odrobienia strat przez Holendrów. Raz po raz w opałach znajduje się Wojciech Szczęsny. Przez jakiś czas bez rezultatu, ale w 29. minucie Gakpo zza pola karnego strzelił i po rykoszecie piłka zmyliła bramkarza. Wcześniej błąd popełnił Nicola Zalewski. Długo nie nacieszyliśmy się prowadzeniem, ale remisowy wynik ciągle nie był zły. Po drugim golu na boisku zrobiło się spokojniej, były momenty, w których do głosu dochodzili Polacy. Już nie tylko kapitan Piotr Zieliński popisywał się techniką. Sebastian Szymański, Kacper Urbański i Nicola Zalewski też pokazywali, że piłka im przeszkadza.
Tuż przed przerwą strzał Depaya minimalnie minął słupek bramki Polaków. Remis po 45 minutach trzeba uznać za bardzo dobry i szczęśliwy. Piłka co chwila śmigała w kierunku Szczęsnego. Nie można byłoby się skarżyć, gdybyśmy stracili dwa–trzy gole więcej. Zespołowi Probierza na plus trzeba zapisać, że nie postawili wszystkiego na murowanie bramki. Próbowali utrzymywać się przy piłce, momentami z powodzeniem.
Euro 2024. Teraz Austria
Po powrocie z przerwy Holendrzy postanowili natychmiast pokazać, kto rządzi na boisku. Praktycznie nie opuszczali polskiej połowy. Polakom została kurczowa obrona. Na niebezpieczny rozwój wypadków natychmiast zareagował Michał Probierz. Po Jakubie Moderze do gry wysłał Karola Świderskiego i Bartosza Slisza. To pozwoliło otrząsnąć się z naporu przeciwników. Niewiele brakowało, żeby Jakub Kiwior został szczęśliwym strzelcem drugiej bramki.
Powoli patrzyliśmy na zegar, wskazówki przesuwały się wolno. Za wolno. W 83. minucie Weghorst, który chwilę wcześniej wszedł na boisko, nie dał żadnej szansy polskiemu bramkarzowi. 1:2. Polacy nie pogodzili się z porażką, byli bliscy wyrównania. Ale ostatecznie niespodzianki nie było.
Przypomnijmy, że kibice musieli się pogodzić z brakiem kontuzjowanego Roberta Lewandowskiego na inaugurację. Okazało się, że tym razem trener Michał Probierz nie próbował zmylić rywali. Ważyły się losy notorycznego pechowca Pawła Dawidowicza, który miał stanąć na środku obrony. Niestety, jemu też zdrowie nie pozwoliło wybiec na boisko.
Holendrzy też mieli kłopoty. Czołowy to brak Frankiego de Jonga, kolegi Lewandowskiego z Barcelony. Koeman ogłosił, że tylko mistrzostwo nie będzie dla jego drużyny rozczarowaniem. Jego buńczuczność jest raczej odosobniona. To nie jest najlepszy czas tej reprezentacji, przynajmniej jeśli się pamięta dawne sukcesy. I dziesiątki genialnych piłkarzy.
Jeśli tak będą się rozwijały te mistrzostwa, to będziemy ten turniej długo wspominać. Trochę niedoceniani Niemcy pokazali jak dotychczas chyba najatrakcyjniejszy futbol w spotkaniu ze Szkocją. I nie chodzi tylko o wynik 5:1. Można się było zastanawiać, czy to Niemcy są tak dobrzy, czy Szkoci tak słabi. A może jedno i drugie. Z dobrej strony pokazali się Szwajcarzy, którzy sprowadzili na ziemię Węgrów (3:1). Hiszpanie pozbawili złudzeń zawsze silnych Chorwatów (3:0) i wysłali w świat mocny sygnał: będziemy się liczyli w tym Euro. Włosi, trochę lekceważeni obrońcy tytułu, uporali się z dobrymi Albańczykami (2:1).
Polacy następny mecz rozegrają w Berlinie przeciw Austriakom w piątek 21 czerwca.