Partia Wolności pod przewodnictwem Geerta Wildersa wygrała przedterminowe wybory w Holandii. Tak przynajmniej wskazują exit polls, czyli duże sondaże ogłoszone zaraz po zakończeniu głosowania, w holenderskim przypadku zazwyczaj bardzo precyzyjne.
Czytaj także: Pierwszy blondyn. Geert Wilders: kolejny groźny radykał populista
Wybory w Holandii. „Pitbull na obcasach” i Timmermans zablokują Wildersa?
Na drugim miejscu znalazła się lewicowo-zielona koalicja pod wodzą rozpoznawalnego w Polsce Fransa Timmermansa, byłego komisarza europejskiego i niegdysiejszego ministra spraw zagranicznych. Podium zamykają konserwatywni liberałowie, partia dotychczasowego premiera Marka Ruttego, której teraz przewodzi odchodząca minister sprawiedliwości Dilan Yeşilgöz-Zegeriu, nazywana „pitbullem na obcasach”. Urodziła się w Turcji, ma kurdyjskie korzenie, do Holandii przyjechała jako siedmiolatka i może być pierwszą kobietą w dziejach holenderskiej polityki, która stanie na czele rządu. Yeşilgöz-Zegeriu ma na to szanse o tyle, że razem z Timmermansem – innym faworytem do premierostwa – spróbują zmontować koalicję blokującą pochód Wildersa do władzy.
Timmermans twardo wzywał wyborców, by wystrzegali się skrajnej prawicy. Dilan Yeşilgöz-Zegeriu dzień przed głosowaniem złamała dotychczasową linię obrony przed populistami i nie wykluczyła współpracy z Wildersem, ale pod warunkiem że to jej partia dostanie najwięcej głosów. Z drugiej strony Wildersa w roli premiera nie chce.