Archiwum Polityki

Gorzki cukierek

Konflikt izraelsko-palestyński pogłębia z miesiąca na miesiąc wewnętrzny duchowy konflikt miliona izraelskich Arabów. Kim są? Czy mogą być lojalnymi obywatelami państwa żydowskiego zachowując swoją palestyńską tożsamość? Czy mogą obojętnie patrzeć na cierpienie ziomków? Pytań jest mnóstwo, odpowiedzi – coraz trudniejsze.

Ibrahim Dżabla, jeden z przywódców zbrojnego ramienia Hamasu, zginął podczas wymiany strzałów z izraelskimi żołnierzami w obozie uchodźców w Dżeninie. Szałas żałobników stanął we wsi Mukibla, po izraelskiej stronie granicy. W szałasie takim, zgodnie z muzułmańską tradycją, opłakuje się śmierć bliskich. Ibrahim był bratem Amanii Dżabla, mieszkanki wsi. Pod chroniącą od słońca szarą markizą, na plastikowych, białych krzesłach, członkowie rodziny przez tydzień przyjmowali kondolencje krewnych i znajomych, niemal niekończący się korowód gości. Każdego poczęstowano cukierkiem symbolicznie słodzącym gorycz żałoby.

Szałasy żałobników w Mukibli, jak zresztą w większości arabskich wsi i osiedli w Izraelu, są ostatnio zjawiskiem niemal codziennym. Nie ma chyba nikogo wśród izraelskich Arabów, kto nie miałby bliskich krewnych na Zachodnim Brzegu lub w Strefie Gazy. Śmierć ginących tam odbija się echem tutaj.

Zrywane przyjaźnie

Amania siedzi pod portretem brata, przystojnego 40-letniego brodatego mężczyzny. – Szahid – wskazuje na portret. Nie wiadomo, czy jest to tylko stwierdzenie faktu, czy wyraz dumy. Szahid to muzułmanin, który stracił życie w jedynie słusznej sprawie Proroka. Trudno rozróżnić uczucia rodzinne od poczucia przynależności narodowej. Matka Amanii urodziła się w Dżeninie, wyszła za mąż za mieszkańca Mukibli, niektóre z jej dzieci znów przeniosły się do Dżeninu, niektóre żyją w Izraelu. Jedne są obywatelami państwa Izrael, inne bezpaństwowymi mieszkańcami terenów okupowanych. Losy rodzin żyjących tu od wielu pokoleń, jeszcze z okresu Imperium Osmańskiego, splotły się w ścisły węzeł; żadne wojny, żadne granice, żadne traktaty nie są go w stanie rozplątać.

Nieliczni przyłączają się do palestyńskiego ruchu wyzwoleńczego, czynnie wspomagając terroryzm.

Polityka 20.2002 (2350) z dnia 18.05.2002; Świat; s. 46
Reklama