Gdy w Średniowieczu zaczęli osiedlać się w Polsce żydowscy kupcy, nazywali tę ziemię Polin; po hebrajsku – miejsce odpoczynku. W XX w., z powodu II wojny światowej, Polska stała się dla Żydów ziemią popiołów, kości i krematoriów. 800 lat wspólnego życia uległo zapomnieniu. Zostały tylko okruchy tamtego świata: nadpalone zwoje Tory, stare macewy z zatartymi inskrypcjami, czarno-białe zdjęcia, rzeczy codzienne. Powstające w Warszawie multimedialne Muzeum Historii Żydów Polskich ma wypełnić pustkę w polsko-żydowskiej pamięci.
To właściwie nie muzeum, ale opowieść. Nie będzie w nim szklanych gablot z eksponatami i wiszących na ścianach ilustracji. Znamy zakończenie tej opowieści, więc zwykliśmy myśleć o polskich Żydach jak o ofiarach skazanych na śmierć. Należące do nich przedmioty są podwójnie martwe, nasuwają myśl o zagładzie; oczy portretowanych na fotografiach patrzą już jakby na drugą stronę. Tę historię trzeba opowiedzieć inaczej. „Ma to być muzeum Życia, a nie śmierci.
Polityka
20.2002
(2350) z dnia 18.05.2002;
Historia;
s. 70