Ziemia jest kulą. Trzeba jednak genialnego umysłu, by z tak banalnego stwierdzenia wyciągnąć niebanalne wnioski. Immanuel Kant, niemiecki filozof żyjący ponad 200 lat temu w Królewcu, poddał kwestię kulistości Ziemi szczegółowej analizie. Doszedł do wniosku, że jeśli społeczeństwa będą się rozwijać, a liczba ludności wzrastać, to zabraknie na Ziemi pustych przestrzeni. Powstanie społeczeństwo globalne i nastąpi „idealne ujednolicenie ludzkiego rodu poprzez wspólne obywatelstwo”.
Kantowska filozofia globalizacji jest punktem wyjścia dla Zygmunta Baumana, osiadłego w Wielkiej Brytanii polskiego socjologa. W książce Baumana „Społeczeństwo w stanie oblężenia” przeraźliwie logiczna wizja Kanta zderza się ze znacznie bardziej skomplikowaną i mniej logiczną rzeczywistością. Owszem, obserwujemy postępującą zgodnie z kantowską logiką unifikację sieci przepływów finansowych, inwestycji i kultury. Jednocześnie jednak w ciasnym współczesnym świecie granice chroniące przed przepływem ludzi zamiast zanikać, umacniają się. Upadł mur berliński, ale w jego miejsce powstały nowe mury oddzielające Stany Zjednoczone od Meksyku, Izrael od Palestyny, Unię Europejską od reszty barbarzyńskiego świata.
Nowe mury graniczne budowane wbrew logice są próbą ocalenia choćby fragmentów starego świata, który opierał się na przekonaniu, że można wymyślić racjonalny ład społeczny zapewniający przyzwoite życie, tj. takie, w którym kolejnym pokoleniom żyje się lepiej niż ich rodzicom. Ale ten świat rozsypał się. Trwałe z pozoru hierarchie upłynniły się, ludzie stali się samotnymi graczami – życie społeczne i osobiste zbiegło się w poszczególnych jednostkach.
„Społeczeństwa w stanie oblężenia”, podobnie jak innych książek Baumana, nie sposób zaliczyć do lektur optymistycznych.