Archiwum Polityki

Szybki Bolek

Z Warszawy do Poznania w 95 minut, a do Wrocławia w 100? To całkiem realne, jeśli rząd rzeczywiście znajdzie pieniądze na szybką kolej.

Europa ocknęła się z samochodowego amoku. Stawia na bardzo szybką kolej. Cichą, wygodną – przyjazną ludziom i przyrodzie. Unia Europejska popiera śmiałe kolejowe projekty, takie jak w Hiszpanii, która ma już dwie linie o długości 1200 km przystosowane do prędkości 300 km/godz.: Madryt–Sewilla i ukończoną w dwóch trzecich Madryt–Barcelona.

W Europie pierwsi byli Francuzi. W 1976 r. rozpoczęli budowę linii TGV (Train à Grand Vitesse – pociąg wielkich prędkości) Paryż–Lyon, a pięć lat później ją uruchomili. Ale Japończycy już w 1964 r. podróżowali Shinkansenem na trasie Tokio–Osaka z prędkością 210 km/godz. Japońska linia, przebiegająca na terenie sejsmicznym, na wielu estakadach i w tunelach, była przełomem technologicznym wyznaczającym nowe standardy kolejnictwa. Dziś szybkie koleje w Europie mają już Włosi (Rzym–Florencja, Rzym–Neapol), Niemcy (Hanower–Würzburg, Mannheim–Stuttgart, Hanower–Berlin, Kolonia–Frankfurt nad Menem), zaś kończą budowę Holandia i Belgia (Bruksela–Amsterdam, Bruksela–Liege–Kolonia, Bruksela–Lille–Paryż) oraz Wielka Brytania (Londyn – wlot do tunelu pod kanałem La Manche).

Czy jest nadzieja, że szybka kolej powstanie także u nas?

Wszak polscy inżynierowie byli szybsi od Francuzów. Na przełomie lat 60. i 70. zaprojektowali CMK (Centralną Magistralę Kolejową) Śląsk–Warszawa, której układ geometryczny przewidywał prędkość 250 km/godz. Ceemkę wybudowano w latach 1971–1977. Ale wtedy nie było ani taboru, ani polityki sprzyjającej rozwojowi szybkiej kolei. Obecnie trasa jest modernizowana – wymienia się szyny, rozjazdy oraz sieć trakcyjną, projektuje wiadukty drogowe, które są wymogiem na liniach szybkiego ruchu.

Polityka 10.2006 (2545) z dnia 11.03.2006; Nauka; s. 84
Reklama