Czy widz zawsze ma rację?
Nie wiem, czy ma rację, ale ma pilota. Gdybym miała czterdzieści milionów łańcuchów i przykuwała Polaków do telewizora nastawionego na II Program, to musieliby oglądać to, co im daję. Ale nie muszą. Ja widza nie wybieram, to widz wybiera nas. Nie fetyszyzuję oglądalności i nie uważam, że jak 6 mln nie zobaczy Teatru telewizji, to należy go skasować. Wystarczy 300 tys. widzów w Studiu Teatralnym Dwójki, to wielki sukces. Natomiast jeżeli tyle samo osób wybrałoby program rozrywkowy, to powinnam go natychmiast skasować.
Czy Dwójka świadomie zaczęła specjalizować się w masowej rozrywce?
Zastanawiam się, skąd się biorą takie poglądy? Może stąd, że od pewnego czasu wszystkie nasze programy rozrywkowe realizujemy z udziałem publiczności, inaczej niż dawniej, kiedy powstawały w studiu, były chłodne i wysmakowane. Pokazujemy ludzi, którzy się bawią, słychać prawdziwe oklaski, a nie sztuczne, jak w telewizji amerykańskiej. I może ktoś, kto serfuje po programach, widząc rozbawioną publiczność pomyśli sobie, że to wciąż ta sama biesiada. A to może być festiwal romski, Shalom na Szerokiej albo benefis Lema czy Kałużyńskiego. Ponadto te programy rozrywkowe dajemy głównie w weekendy, bo weekend we wszystkich stacjach jest czasem relaksu i zabawy. Natomiast w tygodniu w czasie największej oglądalności pokazujemy programy misyjne, takie jak reportaż, dokument, publicystyka.
To dlaczego niektórzy widzowie narzekają, że w ogóle nie mają co oglądać?
Jeżeli pan mówi o intelektualistach, to ci rzeczywiście nie oglądają masowo telewizji.
I pani ich skreśla?
Ani ja ich nie skreślam, ani oni mnie nie skreślają, tylko telewizja nie jest ich ulubionym medium.