Archiwum Polityki

Kochan już nie kochan?

Metoda zwalniania z wysokich funkcji publicznych poprzez decyzję przesłaną faksem stała się już tradycją obecnej ekipy rządzącej. Nowością jest to, że PiS zaczął jej używać również wobec swoich ludzi.

Było tak: Witold Kochan, starosta powiatu gorlickiego, w grudniu ub.r. objął z ramienia rządu PiS funkcję wojewody małopolskiego. Kiedy w lipcu Kazimierza Marcinkiewicza zastąpił na fotelu premiera Jarosław Kaczyński, Kochan złożył dymisję. Traktował to jako formalność mającą zadośćuczynić dobrym politycznym obyczajom. W Krakowie nawet wśród politycznych oponentów miał renomę doświadczonego samorządowca z zacięciem ekonomicznym, więc można było sądzić, że premier bez wahania pozostawi go na stanowisku.

– Kochan pojechał na urlop. Jeszcze dzień przed wyjazdem był na spotkaniu z nowym premierem i ministrem Dornem – nie mieli do niego żadnych uwag. Pierwszy sygnał, że coś jest nie tak, pojawił się, gdy wojewoda chciał towarzyszyć premierowi podczas jego wizyty w Zakopanem z okazji odsłonięcia pomnika Ognia. Dostał wtedy telefon z Kancelarii Rady Ministrów, że nie musi się już fatygować – opowiada b. rzecznik b. wojewody Jacek Bartlewicz. W efekcie honory gospodarza regionu pełnił wicewojewoda Andrzej Mucha. Ten 35-letni prawnik jest bliskim kolegą ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Razem działali w Centrum Pomocy Ofiarom Przestępstw Katon. Od kiedy Ziobro przeniósł się do stolicy w związku z objęciem funkcji w rządzie, Mucha traktowany jest w Krakowie jako alter ego ministra. – Parę dni później, 16 sierpnia, do małopolskiego urzędu wojewódzkiego wpłynął faks z Kancelarii Rady Ministrów. Premier pisał, że przyjmuje dymisję Kochana i odwołuje go ze stanowiska. Co zresztą ciekawe – od 1 sierpnia.

Polityka 35.2006 (2569) z dnia 02.09.2006; Ludzie i wydarzenia; s. 16
Reklama