Archiwum Polityki

Powrót banity

Po samobójczej śmierci Barbary Blidy jej rodzina zaczęła szukać adwokata na swojego pełnomocnika. Blidowie pytali znajomych prawników, kto byłby najlepszy i najskuteczniejszy. Ci wskazali bez wahania mecenasa Leszka Piotrowskiego.

Dzięki tej sprawie Piotrowski, prawicowiec z krwi i kości, z niezwykle bogatym, ale i pokręconym życiorysem partyjnym i politycznym, wrócił na czołówki mediów. Tęskni za wielką polityką: – Nie traktuję sprawy Blidy jako trampoliny, ale do polityki chciałbym wrócić, aby ukrócić dzisiejsze metody uprawiania prawa. Z braćmi Kaczyńskimi, z którymi był swego czasu zaprzyjaźniony, zakładali razem Porozumienie Centrum. Dzisiaj jest z nimi totalnie skonfliktowany.

– Moim celem będzie ustalenie, czy i jakie przewinienia popełnili prokuratorzy, którzy wydali nakaz zatrzymania pani Blidy, i oficerowie ABW, którzy bladym świtem weszli do jej domu – deklaruje mecenas. Zastrzega, że nie był i nie jest jej obrońcą w toczącym się korupcyjnym śledztwie węglowym i nie zamierza wdawać się w spór, czy była winna, czy niewinna: – Ale uważam za grube świństwo, że jeszcze długo po śmierci próbowano zbierać przeciwko niej dowody winy – podkreśla.

Wśród blisko 900 adwokatów na Śląsku, i kilku tysięcy w kraju, można znaleźć wybitniejszych karnistów niż 69-letni Piotrowski. Sporo też jest młodych gniewnych i starych wyjadaczy z tytułami naukowymi. Ponadto mecenas nie jest lubiany przez znaczną część sędziów i prokuratorów. – Raczej nie wybiera się adwokata, który już na dzień dobry drażni sąd i oskarżycieli samym nazwiskiem – mówi kolega ze śląskiej palestry. To aluzja do lat 1997–1999, kiedy Piotrowski był wiceministrem sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka. Chciał ostro lustrować i dekomunizować te środowiska. – Leszka osobiście nie lubię i nie uważam go za asa Temidy nawet w naszej regionalnej skali, za którego chce uchodzić. Stara się wkręcić w każdą sprawę, o której wiadomo, że będzie na oku mediów.

Polityka 22.2007 (2606) z dnia 02.06.2007; Kraj; s. 28
Reklama