Widzowie seriali nie mogą narzekać na brak wrażeń. Tylko w czterech największych stacjach (TVP 1 i 2, Polsat, TVN) emituje się dziennie około 15 godzin filmów tego gatunku. Krajowy widz oddany jest jednak duszą i sercem przede wszystkim serialom polskim. Zagraniczny, nawet najbardziej okrzyczany tasiemiec, może osiągnąć co najwyżej połowę popularności rodzimej produkcji (patrz ramka). Wyjątkiem bywają tu tylko telenowele południowoamerykańskie, które magnetycznie oddziałują na widownię, liczącą, jak podają źródła, około 1,6 mld osób na całym świecie. Podobno każdy odcinek jednej z nich, „Bogaci też płaczą” („The Rich Also Cry”), oglądało w Europie około 200 mln ludzi.
Entuzjastą seriali można być w każdym wieku, choć najmniej zainteresowania nimi, jak wynika z badań TNS OBOP, wykazują osoby między 16 a 24 rokiem życia. Generalnie, im Polak starszy, tym chętniej daje się wciągnąć serialowej fabule. Jednak każdy wiek ma swoje upodobania. Na przykład według TNS OBOP rekord popularności wśród osób powyżej 65 roku życia bije „Plebania”. Sześćdziesięciolatki cenią sobie szczególnie „Złotopolskich”, ale także „Plebanię” i „M. jak miłość”. Natomiast 50-latki najwyżej stawiają „Świat według Kiepskich”, potem „Złotopolskich” i „Miodowe lata”. Trzydziestolatków i czterdziestolatków łączy miłość do sitcomów, jednak zwłaszcza do „13 Posterunku” oraz serialu „Rodzina zastępcza”.
Widz nie szuka w serialach prawdy o otaczającej go rzeczywistości. Sielankowość szpitala w „Na dobre i na złe” powinna, zwłaszcza doświadczonym przez krajową służbę zdrowia widzom, wydawać się wysoce nieprawdopodobna, ale wątpliwe, aby po 100 odcinkach serialu którykolwiek jego fan zwracał uwagę na takie szczegóły.