Irańskie filmy rzadko trafiają na polskie ekrany, niewiele się o nich pisze, publiczność też niespecjalnie lubi na nie chodzić, podczas gdy na świecie cieszą się one uznaniem i sporą popularnością. Krytycy, zwłaszcza we Francji, wychwalają pod niebiosa wyrafinowane dzieła Abbasa Kiarostamiego, natomiast publiczność (także amerykańska) zachwyca się twórczością 45-letniego Majid Majidi, pochodzącego z Teheranu aktora, scenarzysty i wybitnie utalentowanego reżysera, który specjalizuje się w kameralnych dramatach obyczajowych o irańskiej rodzinie. Jego głośne „Dzieci niebios” były nominowane do Oscara kilka lat temu, natomiast późniejsze „Kolory raju” z 1999 r. stały się przebojem kasowym w wielu krajach. Najnowsze dzieło Majidi „Deszcz” to poetycka, przypominająca neorealistyczne kino włoskie, opowieść o tragicznej miłości nastolatków zatrudnionych na budowie. Po 11 września 2001 r. z Afganistanu uciekło do Iranu 1,5 mln ludzi. Tępieni przez władzę, wykorzystywani przez wszystkich, podejmowali się każdej pracy. Kiedy jeden z uchodźców niemal ginie w wypadku, próbuje go zastąpić jego syn. Ponieważ chłopak niespecjalnie nadaje się do noszenia worków cementu, ląduje w kuchni. Ma roznosić herbatę, a dotychczasowy pomocnik zostaje odesłany do cięższych robót. Nienawiść do nowego znika, kiedy okazuje się, że nie jest on tym, za kogo się podaje. Prostota filmu Majidi jest jego największą zaletą. „Deszcz” broni się zarówno jako wzruszający melodramat jak i poetycka metafora losu kobiety w kulturze islamskiej.
Janusz Wróblewski
++ dobre
+ średnie
– złe