W jej koszarach regularnie pojawiają się dziennikarze, fotografowie i ekipy telewizyjne. Ta owiana złą sławą, otoczona legendami i często zmyślonymi historiami armia przyciąga nie tylko media, ale przede wszystkim żądnych przygód młodych ludzi.
Dziesięć regimentów, tysiąc Polaków
W skład legii cudzoziemskiej wchodzi 10 regimentów. Cztery z nich są rozmieszczone na Korsyce, w Gujanie Francuskiej, Dżibuti i na Mayotte na Komorach, pozostałe we Francji. W liczącej około 8 tys. żołnierzy legii obowiązuje ten sam regulamin co w armii francuskiej, plus honorowy kodeks legionisty – spis siedmiu nakazów i obowiązków.
Wbrew czarnej legendzie w legii nie zagrzeje miejsca żaden psychopata, morderca, złodziej czy bandyta. Podczas selekcji odrzucani są ci, którzy nie przechodzą testów psychologicznych, mają ślady po samookaleczeniu, religijne bądź rytualne tatuaże. Szkoleniowcy mają w czym wybierać. Zgłaszają się tam ochotnicy z całego świata.
Przyjmowani są tylko mężczyźni w wieku od 17 do 40 lat. Od kandydatów nie jest wymagana znajomość języka francuskiego. Wystarczy się stawić z dowodem tożsamości w jednym z 20 punktów werbunkowych we Francji. Tam podpisywany jest wstępny kontrakt na 5 lat, który można zerwać po szkoleniu. Następnie ochotnicy są przewożeni do jednostki w Aubagne niedaleko Marsylii, gdzie następuje selekcja kandydatów: badania, testy, przesłuchania. Do jednostki szkoleniowej jedzie co dziesiąty. Szkolenie trwa 4 miesiące. W jego trakcie ochotnicy przechodzą intensywny trening wojskowy i naukę francuskiego. Po tzw. marszu białego kepi mianuje się ich na legionistów i przydziela do macierzystych jednostek.
Posiadający odpowiednie predyspozycje mogą pozostać w regimencie szkoleniowym i zostać kapralami funkcyjnymi.