Archiwum Polityki

Pasztet z Ludwika

No i dostało mi się. Znowu podpadłem obrońcom słuszności i wrażliwości moralnej ucieleśnionej w obronie piesków i kotków. Pisze Dariusz Gzyra, prezes: „Pod apelem Empatii w sprawie wykorzystywania zwierząt dla rozrywki człowieka podpisało się też kilkudziesięciu naukowców, dziennikarzy i ludzi kultury, w tym – proszę uważać – kilkunastu dziennikarzy »Polityki«”. Dziękuję serdecznie za ostrzeżenie. Będę uważał! Chyba już nigdy nie zajdę do redakcji na Słupecką, bo nec Hercules contra plures. Kilkunastu dziennikarzy to już potęga, a jak skrzykną jeszcze naukowców i ludzi kultury... Nie ma co podskakiwać! Zamordują, wykastrują, wybebeszą i zrobią rąbankę. Tyle że będzie to działalność bezproduktywna. Kto bowiem zje pasztet ze Stommy? Zarzeka się Dariusz Gzyra, że „wszyscy członkowie Empatii są wegetarianami lub weganami”. Na nic więc nie posłużą moje smakowitości – wyborny udziec od lat skruszony przednim białym winem.

I tutaj niestety rodzi się poważny problem. Pisze znowu pan Dariusz Gzyra, prezes, że nie wolno „sprowadzać zwierząt do karykatur”. Zgoda w stu procentach! Tak się jednak składa, że gatunek homo sapiens jest z natury swojej mięsożerny. Od zarania ludzkości polował na dinozaury, pterodaktyle, później na tury i podobne. Zjadanie ich (w międzyczasie wynalazł homo sapiens – nie na próżno przecież sapiens – sosy i przyprawy) zapewniało reprodukcję gatunku i doprowadziło do dzisiejszych osiągnięć. Czy nie jest więc karykaturą gatunku homo sapiens wegetarianin albo wegan, cokolwiek by to drugie miało znaczyć? Gdzie tu jest walka o prawdę natury? Chyba że towarzystwo Empatia ma patent na natury kształtowanie: żeby była miła, sympatyczna, wrażliwa, a przede wszystkim bezmięsna.

Polityka 47.2004 (2479) z dnia 20.11.2004; Stomma; s. 115
Reklama