W gminie Lutomiersk rządził wójt i 15 radnych. Wszystkie decyzje wójt, zgodnie z regułami rządzenia, miał przyklepane uchwałami większości. Radni dzielili się na popierających wójta, w liczbie 11 i przeciwników, w liczbie 4 - niestety. Na sesjach uchwały przechodziły więc większością głosów. I tu nie ma się do czego przyczepić. Czterech przeciwników wójta natomiast skarżyło te uchwały, jedna po drugiej, domagając się jednocześnie zarządu komisarycznego dla gminy. Czteroosobowa opozycja uzasadniała to tak: za wójtem stało 11 radnych, dlatego że stosował zasadę: dziel i rządź. - A kiedy ich zapytać, co przegłosowali, wzruszali ramionami - twierdzi radny Rządziński z opozycji. - Do tego wójt płacił.
I tak sześciu popierających go radnych stanowiło zarząd gminy - sami siebie wybrali, są na pensjach u wójta. Dwóch radnych pracuje w wodociągach, w tym wiceprzewodniczący rady. Są więc na utrzymaniu budżetu gminy. Jeden radny się załamał i przeszedł na stronę wójta - opozycja twierdzi, że to związane z grzeszkami poprzedniej kadencji, co wychodziło w czasie obrad. Radny z Kazimierza - to już dziesiąty wójtowy radny - chciał trzymać i z tymi, i z tamtymi, ale nie mógł się zdecydować. Radny z Wrzącej, kiedy zobaczył, co się wyprawia, przestał przychodzić na sesje. Wreszcie był ten, który umarł. A Wiosna, wiceprzewodniczący rady, skarżył opozycję za rozgłaszanie, że radny umarł przez niego. Bo tak namawiał za popieraniem wójta Wasilewskiego, że radny się zdenerwował i zmarł.
Te łociec
Opozycja, czyli Robert Rządziński, nauczyciel matematyki, i trzech rolników jest z Lutomierska. Wójtowi radni z okolicznych wsi. Wójt postawił na wieś - utrzymuje opozycja. Początkowo stosował presję moralną. Przykład: w wyborach uzupełniających w Charbicach Dolnych działo się to konkretnie, ostrzegł mieszkańców, że kto nie zagłosuje na jego kandydata, "będzie zapisany".