Bunt płk. Chwastka wyzwolił w wojsku wiele emocji, które najpełniej ujawniły się w setkach anonimowych listów zamieszczonych w Internecie, m.in. na portalu tygodnika „Polska Zbrojna”. Ale otwarcie w obronie Chwastka nie stanął żaden oficer w służbie czynnej. Komitet Obrony Honoru Wojska Polskiego im. Płk. Ryszarda Chwastka powołało paru oficerów rezerwy ze Stowarzyszenia Viritim, któremu przewodzi ppłk Jan Grudniewski. Na swojej stronie WWW, obok Viritimu, ppłk Grudniewski reklamuje także Polski Ruch Uwłaszczeniowy (jest jego prezesem), Andrzeja Leppera oraz prowadzony przez siebie gabinet chińskiego masażu kręgosłupa. Sam płk Chwastek odwołał się tymczasem od niekorzystnych dla siebie decyzji kadrowych, stąd bardziej odpowiada mu dziś rola wojownika-samotnika.
Redukujemy
O pokładach frustracji tkwiących w wojsku mówi nawet minister obrony Jerzy Szmajdziński. Największym jej źródłem jest przeprowadzana od 12 lat, a nawet jak niektórzy liczą od 17 lat, permanentna reorganizacja armii. Zaczęła się ona w połowie lat 80., kiedy Polska była jeszcze w Układzie Warszawskim. Wtedy to minister gen. Florian Siwicki zaczął rozwiązywać dywizje na tzw. ścianie wschodniej (skoro wróg był na Zachodzie). Potem weszły w życie wiedeńsko-genewskie limity rozbrojeniowe i polską armię redukowaliśmy z ponad 400 tys. do przyznanego nam limitu – 234 tys. żołnierzy. Później rozpadł się Układ Warszawski i skoro skończyła się zimna wojna, podobnie jak inne kraje także odchudzaliśmy armię.
W 1997 r. jej stan etatowy wynosił 240,6 tys. stanowisk na czas „P” (pokoju) i 615 tys. na czas „W” (wojny). Dla żołnierzy zawodowych było 100,3 tys. etatów. We wrześniu 1997 r. przyjęto założenia rządowego programu modernizacji armii na lata 1998–2012 (który wdrażał już rząd premiera Jerzego Buzka).