Rozmowa z Aureliuszem Leżeńskim, prezesem Fundacji Robinson Crusoe
Miał pan przez wiele lat styczność z młodzieżą elitarną. A teraz na pierwszym obozie Fundacji Robinson Crusoe spotkał się pan z młodzieżą z biduli. Zostali wybrani czy przysłani stamtąd jak leci?
Jak leci. Trzydzieścioro dzieciaków z pięciu domów dziecka. Pełny przekrój tej społeczności. Przyjechali do nas zamrożeni. Nieufni.
Odmrozili się?
Bardzo. Niepokojąco się odmrozili. W połowie obozu. Zaczęli być twórczy, zadawać pytania, kłócić się. Ta cisza w stołówce przez pierwsze dni.
Polityka
36.2002
(2366) z dnia 07.09.2002;
Społeczeństwo;
s. 69