Archiwum Polityki

U nas nie do pomyślenia

Ojcze dyrektorze, redaktorze Michalkiewiczu, pośle Cymański – proszę się nie denerwować: chodzi o Chile. Według strony internetowej Jerusalem Summit, pod względem liczby Żydów w rządzie Chile zajmuje drugie miejsce na świecie. Kto zajmuje zaszczytne pierwsze miejsce? Nie, panie Michalkiewicz, nie zgadł pan – pierwsze miejsce zajmuje jednak Izrael. U nas – nie do pomyślenia.

Pozornie Chile i Polskę łączą liczne podobieństwa. Oni też są o sobie wysokiego mniemania (i słusznie!), mają ugruntowaną politykę historyczną, wedle której dwa państwa sąsiednie (Boliwia i Peru) zostały przez Chile złupione i okrojone w końcu XIX w. Dla ich własnego dobra zresztą, tyle tylko, że nie potrafią tego docenić.

Przy bliższym poznaniu okazuje się jednak, że u nich wszystko jest odwrotnie. Lustracja, owszem – była, ale za czasów Pinocheta. Znany pisarz i dyplomata Jorge Edwards, chargé d’affaires Chile w Hawanie w latach 70., został wywalony przez Castro z Kuby już po stu dniach urzędowania. Za to, że kumał się z miejscową opozycją. Kiedy wrócił do kraju, doszedł tam właśnie do władzy gen. Pinochet, który wyrzucił z MSZ połowę pracowników ze starego układu, w tym Edwardsa, i wsadził tam swoich, niektórych nawet po cywilnemu. Dziesięć lat później poznałem część dyplomatów dyktatury. Są nawet tacy, którzy pracują do dziś, ponieważ demokracja, która wróciła w 1989 r., nie zrobiła czystki (także w sądownictwie!). Demokracja i czystka to po chilijsku contradictio in adiecto. U nas nie do pomyślenia.

Weźmy Żydów: Wedle najbardziej miarodajnej i konserwatywnej gazety „El Mercurio”, w nowym rządzie zasiada ich kilkoro.

Polityka 19.2006 (2553) z dnia 13.05.2006; Passent; s. 122
Reklama