Archiwum Polityki

Marek Edelman broni nauczycielki

Boję się. Dostaję esemesy wyzywające mnie od żydowskich pomiotów i straszące, że skończę z nożem w plecach” – wyznała w lokalnych mediach polonistka z VI LO w Białymstoku Anna Kloza. Jej zdjęcie, numer telefonu i adres mailowy pojawiło się w rejestrze „zdrajców rasy” prowadzonym w Internecie przez polski oddział międzynarodowej neonazistowskiej organizacji Krew i Honor. Powodem miałoby być nauczanie przez nią historii Holocaustu. Anonimowi autorzy wykazu stwierdzają, że chodzi im o „zbieranie wszelkich informacji na temat osób trudniących się działalnością antyfaszystowską, kolorowych imigrantów, lewackich działaczy i sympatyków lobby homoseksualnego oraz pedofili”. Wsparcie dla nauczycielki zadeklarował dr Marek Edelman, ostatni z żyjących dowódców powstania w getcie warszawskim. W osobistym liście napisał: „Nie jest łatwo walczyć z anonimowym faszyzmem. Na ogół nie są to ludzie odważni. (...) Jestem dumny, że mamy w Polsce takich pedagogów jak Pani, którzy ucząc tolerancji wyrażają sprzeciw wobec mowy nienawiści i podążającym za nią nienawistnym czynom. (...) Gdyby była Pani potrzebna jakakolwiek pomoc, służę swoją osobą. Mam nadzieję, że gdy akcja protestu w Pani sprawie nabierze rozgłosu, ci faszystowscy tchórze się schowają”.

Edelman chce metodą społecznego nacisku wymusić zdecydowane działania organów państwa: – Dotąd ograniczali się oni do pisania na murach antysemickich haseł. Teraz pojawiła się nowa jakość: zaczęli grozić konkretnym osobom. Jak się tego nie przerwie, faszyzm może w Polsce zyskać na popularności. Jako pierwsza na apel Edelmana odpowiedziała Wisława Szymborska, przesyłając Annie Klozie tomik swoich wierszy z dedykacją zawierającą wyrazy solidarności. Stowarzyszenie Otwarta Rzeczpospolita poprosiło o podobne gesty także inne osoby publiczne.

Polityka 12.2006 (2547) z dnia 25.03.2006; Ludzie i wydarzenia; s. 15
Reklama