Sławomir Mizerski: – Panie profesorze, czego chce się dowiedzieć antropolog?
Tadeusz Bielicki: – Chce wiedzieć, skąd się wziął człowiek, ten niesamowity gatunek, jakie były siły napędowe jego ewolucji, jak zmieniały się jego cechy biologiczne w czasie i przestrzeni. Bada on metodami antropologicznymi i biologicznymi rozmaitość ludzi dzisiejszych, np. zróżnicowanie rasowe, chociaż jest to od pewnego czasu temat niepoprawny politycznie. Bada także, w jaki sposób wewnątrz dzisiejszych populacji odzwierciedla się nierówność społeczna, różnice między warstwami społecznymi. Jak te różnice ewoluują w czasie. Obowiązkiem antropologa jest również danie naukowej refleksji na temat tego, czym jest natura ludzka.
No właśnie, czym jest?
Zespołem cech, które wyróżniają człowieka od innych gatunków zwierzęcych i które są uniwersalne, tzn. dotyczą ludzkości jako całości, występują niezależnie od czasu, kultury. Szczególnie interesują antropologa cechy wrodzone, predysponujące do określonych zachowań, wbudowane w ludzi w toku ewolucji naszego gatunku.
Na przykład?
Na przykład można by dowodzić, że bardziej zgodny z naturą ludzką jest ustrój wolnorynkowy z konkurencją jako głównym motorem. Miałby on być zgodny z tendencją każdej ludzkiej jednostki do dbania o los swój, rodziny, do powiększania swoich zasobów. Ustroje, które tłumią te dążenia, stawiają na egalitaryzm, byłyby zatem z naturą ludzką sprzeczne.
A nie jest tak?
Niezupełnie, ponieważ można zbudować pogląd dokładnie odwrotny. Otóż 99 proc. historii człowieka, wiemy to na pewno, upłynęło w ustroju zupełnie różnym od opartego na indywidualnej konkurencji. W społeczeństwach paleolitycznych panował ustrój egalitarny, z równym podziałem łupów w małych grupach łowieckich.