Archiwum Polityki

Mała czarna

Jak przystało na Fusy, najbardziej lubimy pić kawę brazylijską i to bez cukru. Jednakże ostatnio, podczas lektury artykułu „Choroba jaguarów” („Newsweek Polska”, 25.08) o Brazylii i innych krajach Ameryki Łacińskiej, kawa okazała się zbyt gorzka, a nawet niebezpieczna. Dowiedzieliśmy się bowiem, że nasz ulubiony kraj samby jest „zarażony” chorobą argentyńską, „nie może sobie poradzić z gigantycznym długiem publicznym”, rząd „mówił o prywatyzacji i liberalizacji, ale z drugiej strony stosował protekcjonizm”, „Brazylia wpadła w pułapkę”, w Brazylii „nie było lepiej” niż tam, gdzie rządzili oszuści, jak Fujimori w Peru, i populiści, jak Menem w Argentynie, którzy „królują na kontynencie”.

Mieliśmy już zamiar odstawić zarażoną brazylijkę, kiedy zaczęliśmy zagryzać ciasteczkiem pod tytułem „Niech żyje Brazylia” upieczonym tego samego dnia przez słynnego cukiernika, laureata Nagrody Nobla, Amerykanina Josepha Stiglitza („Gazeta Wyborcza”, 25.08). Tytuł artykułu w pełni oddaje jego treść: „W ostatnich latach kraj ten stworzył pełną życia demokrację o silnej gospodarce. Zasługuje na zaufanie zarówno inwestorów, jak i przywódców politycznych. (...) W najważniejszych dla Brazylii sprawach panuje tam zgoda przedstawicieli szerokiego spektrum opcji politycznych, w tym wszystkich znaczących kandydatów do do fotela prezydenckiego. (...) Polityka monetarna Brazylii jest nadzwyczaj dobrze prowadzona (...) bank centralny światowego formatu”. Rząd „przeforsował jedną z najbardziej udanych prywatyzacji (...)”. W tym miejscu przerwaliśmy rozkosz z powodu nadmiaru słodyczy i – nie ukrywamy – pewnego zamieszania spowodowanego lekturą dwóch tak odmiennych opinii.

Polityka 35.2002 (2365) z dnia 31.08.2002; Fusy plusy i minusy; s. 92
Reklama