Archiwum Polityki

Pilnuj kieszeni, w której siedzisz

W górnictwie działa trzydzieści związków zawodowych – każdy samorządny i niezależny. Głównie z nazwy: kilkuset działaczy pobiera pensje z kopalnianych kas, kopalnie utrzymują związkowe biura. Szefowie spółek i związkowy aparat to jedna zgrana drużyna.

Związki niezależne są jedynie od rządu, ale tylko wtedy, kiedy u władzy jest akurat konkurencyjny obóz polityczny. – Związkowcy chodzą na pasku prezesów – krzyczy Sierpień 80. Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników, największej, obok górniczej Solidarności, organizacji skupiającej 40 tys. ludzi – zaprzecza. – Niektórzy koledzy nie rozumieją jeszcze, że wszyscy jedziemy na tym samym wózku i działania w interesie firmy mylą z uległością wobec jej szefów. A przecież jak padną kopalnie, to i my padniemy.

Żaden związkowiec nie przyzna się otwarcie, że idzie ręka w rękę z prezesem. Ten znowu nie pochwali się, że ma swoich działaczy w garści. Oficjalnie jest więc walka, nieoficjalnie – symbioza. Zaczęła się ona na początku lat 90., kiedy górnicza Solidarność wymieniła prawie wszystkich dyrektorów kopalni na swoich ludzi. W 1993 r., kiedy z 70 kopalni tworzono 7 spółek węglowych, związki protestowały przeciwko zamachowi na samodzielność. To wtedy strajki nazwano „dyrektorskimi” i „prezesowskimi”. Za rządów SLD-PSL wpływ na decyzje kadrowe zyskał ZZG. Do niego zaczęli uśmiechać się prezesi z solidarnościowego rozdania. Późniejsze lata pokazały, że Solidarność i ZZG są na politycznej huśtawce – a prezesi siedzą pośrodku. To dobry układ do obrony potęgi górnictwa, do ciągłego sięgania do państwowej kasy i domagania się, żeby Warszawa nie wtykała nosa w sprawy, na których się nie zna. Skutki znamy. Z raportu Najwyższej Izby Kontroli na temat restrukturyzacji górnictwa, który oficjalnie będzie opublikowany we wrześniu, wynika między innymi, że branża w latach 1990-2001 ze środków publicznych otrzymała 34 mld zł, z czego 76 proc. stanowiły dotacje. Pieniądze zniknęły, a górnictwo nadal jest w rozsypce.

Polityka 34.2002 (2364) z dnia 24.08.2002; Kraj; s. 28
Reklama