1. Adamus Rafał
Klasowy prymus, ale z tych lubianych, którzy zdolności łączą z życiowym sprytem. Technikum wybrał głównie z rozsądku; wszyscy im wtedy powtarzali: będziecie mieć dwa w jednym: i maturę, i zawód. Pewny siebie, asertywny, jako jedyny z klasy przyszedł na spotkanie w garniturze i pod krawatem.
– Zawsze wiedziałem, że będę kimś, że coś osiągnę. Jak się chce, to można – deklaruje. Po maturze – jak wszyscy – zarejestrował się w Urzędzie Pracy i – jak wszyscy – dowiedział się, że zawód technik o profilu budowy maszyn nie figuruje w rejestrze. Potem rok wojska, rok kuroniówki i wreszcie poszukiwanie pracy. Pierwsza była fajna: obsługa sterowanej komputerowo maszyny do produkcji kanałów wentylacyjnych, ale kontrakt szybko się skończył. Druga praca – tym razem fizyczna – nie daje satysfakcji, zwłaszcza że zarobki obcinają z miesiąca na miesiąc i z 900 zł zrobiło się 500. W październiku Rafał związał się z pewną firmą rozliczeniowo-finansową, ale opowiada o niej dość enigmatycznie i woli nie zdradzać szczegółów. Liczy, że dzięki niej zgromadzi kapitał.
– Chcę się sprywatyzować – planuje. – W Brześciu, gdzie mieszkam, jest tylko jedna knajpa. Przychodzą tam ludzie, którzy nie wiedzą, co ze sobą zrobić, a piwo można dostać, jak barman skończy grać w karty z kolegami. Chcę założyć kafejkę internetową. Byłbym pierwszy, a pierwszy zawsze wygrywa.
2. Caban Przemysław
Syn dyrektora szkoły, więc miłość do maszyn i mechaniki ma we krwi. Przez pięć lat słyszeli, że są lepsi od tych z zawodówek, zostaną technikami, brygadzistami, kierownikami. – Skończyliśmy szkołę i życie dało nam w twarz – mówi Przemek. Przez prawie rok nie mógł znaleźć pracy, przez ogłoszenie trafił do salonu sprzedaży samochodów.