Archiwum Polityki

Porno

Pornografia, uważa poseł Anna Sobecka z LPR, polega na ukazywaniu intymnych części ciała, które to ukazywanie prowadzi wprost, nie licząc innych plag niebieskich, do wzrostu przestępczości, degeneracji młodzieży oraz rozpadu „podstawowych komórek społecznych”, jakimi są rodziny (Karol Marks dixit). Wydaje się, że poseł Sobecka jest nie dość stanowcza i kategoryczna. Pornografia bowiem daleko głębsze i fatalniejsze pociąga za sobą nieszczęścia. Już starożytni Grecy...

Otóż właśnie. Czy może sobie ktoś dzisiaj zgoła wyobrazić, że starożytni Grecy podczas olimpiad biegali, skakali, rzucali dyskiem i brali się w zapasy na golasa. Zupełnie na golasa! Bez listka figowego nawet, chociaż figi już znali i sadzili w ogródkach. A wazy greckie i rysunki na nich... Mam nadzieję, że poseł Sobecka nie zaprowadzi nigdy dzieci do Luwru albo British Museum. Bo świństwa tam nieprawdopodobne. Nie dość, że wzmiankowane części ciała, męskie szczególnie, ukazywane są w całej okazałości, to nawet na skutek wyuzdanej i perwersyjnej wyobraźni twórców (inna sprawa, tu zgadzamy się z poseł Sobecką, czy można tych pornografów uznać za twórców) widzimy je wyolbrzymione, zadarte w górę, przykuwające wzrok. Rzymianie, wstyd powiedzieć, kolekcjonowali ową ceramikę, a co gorsza swój wkład do rozwoju bezeceństwa też wnieśli. Pisze oto Henryk Sienkiewicz w bardzo katolickiej, a jakże, i godnej polecenia dziatwie powieści „Quo vadis?”: „Nagle ozwał się przeraźliwy głos mosiężnych trąb, a na ów znak otworzyła się krata naprzeciw cesarskiego podium i na arenę wypadł wśród wrzasków bestiarów potworny tur germański, niosący na głowie nagie ciało kobiece”. Jesteśmy na szczytach pornografii.

Polityka 16.2006 (2551) z dnia 22.04.2006; Stomma; s. 112
Reklama