Archiwum Polityki

A po ile Irek?

Był najbardziej kontrowersyjnym uczestnikiem drugiej edycji programu Wielki Brat. Najpierw utrzymywał, że ma kontakt z kosmitami, a 63 dnia wyprowadzono go z domu i umieszczono w szpitalu psychiatrycznym, gdzie spędził kilka tygodni.

Irek wrócił do rodzinnego Lubska, gdzie dziś sprzedaje dziecięce ubranka w osiedlowym sklepie Bajka. Jest wyciszony i spokojny, czeka na telefon z propozycjami od TVN. – Sławę sobie trochę inaczej wyobrażałem – rzuca zza lady Ireneusz Grzegorczyk, 32-letni rolnik z Lubska. – Sławne osoby z telewizji jeżdżą po świecie, siedzą pod palmą, piją drinki. Czasem coś zagadają do kamery, a kaska leci. Dziesięć miesięcy po wyjściu z domu Wielkiego Brata Irek jeździ raczej po towar do hurtowni w Łodzi i Zielonej Górze.

Hurtem taniej

Aktualną wartość Irka Grzegorczyka, a także innych gwiazd programu Wielki Brat można sprawdzić dzwoniąc do Piotra Bewłacza z impresariatu TVN. Najpierw trzeba złożyć zamówienie i sprecyzować, do czego niezbędna jest gwiazda. Przez dwa lata po odejściu z domu gwiazda jest zobowiązana do pozostania w stajni TVN, a także do dzielenia się ze stacją honorariami. – Nie zarabiamy na tym kokosów – uprzedza Andrzej Sołtysik, rzecznik stacji – chodzi raczej o to, żeby konkurencja nie posługiwała się naszymi twarzami.

Ja muszę wiedzieć, czy to ma być na scenie czy w klubie – mówi Piotr Bewłacz. – Czy to ma być impreza dla kobiet czy dla mężczyzn. Gulczas przyciąga młode kobiety, a Janusz Dzięcioł już starsze. Frytka w tym kraju nie jest mile przyjmowana, szczególnie wśród starszych kobiet, bo to skandalistka. Irek też jest skandalistą, ale taki bardziej tajemniczy. Ludzie z ciekawości przyjdą go zobaczyć.

Bewłacz dzieli swój towar na górną i na dolną półkę. Gulczas, Manuela i Dzięcioł są na górze a Ken, Frytka i Irek Grzegorczyk na dole.

Na promocję w supermarkecie zaproponowałbym Frytkę, Irka i Gulczasa – zachęca Bewłacz.

Polityka 32.2002 (2362) z dnia 10.08.2002; Społeczeństwo; s. 79
Reklama