Archiwum Polityki

Obywatel zapłaci

Ciągle jeszcze nie wiemy dokładnie, jak rząd zamierza ratować finanse państwa. Z zapowiedzi wynika, że chętniej podwyższy podatki, niż obniży wydatki. Tak robiły wszystkie poprzednie rządy III RP. Ale wśród rozważanych pomysłów fiskalnych są lepsze i gorsze. Nie dla podatników, bo dla nich wszystkie są złe, ale dla gospodarki.

Na razie minister finansów proponuje zamrożenie na 3 lata progów podatkowych PIT na poziomie 2001 r., likwidację ulgi budowlanej i wprowadzenie 20-proc. podatku od odsetek z odszczędności gromadzonych w bankach.

Aby zmiany mogły wejść w życie od 2002 r., proces legislacyjny musi być zakończony do końca listopada. Na dyskusję o konsekwencjach zaproponowanych rozwiązań prawie nie będzie czasu.

Lewą marsz

Podatek od dochodów osobistych PIT wprowadzono w życie przed dziesięcioma laty i przez ten czas stale przy nim majstrowano. Od samego początku psuty był licznymi ulgami, które wkrótce likwidowano (jak tę na zakup obligacji, budowę mieszkań na wynajem czy na leczenie w prywatnej służbie zdrowia) lub które wyskakiwały jak diabeł z pudełka dopiero wtedy, gdy z przepisów wyłowili je doradcy podatkowi (darowizny, stypendia prywatne, renty). Trudno dziś dociec, o co państwu w tych przypadkach chodziło, łatwo natomiast dostrzec ślady załatwiania interesów poszczególnych grup nacisku.

W jednej tylko sprawie państwo przez te dziesięć lat było nad wyraz konsekwentne: z roku na rok rosła podatkowa progresja, czyli obciążenie podatników lepiej zarabiających. Pierwszy kamień milowy na tej drodze postawił minister Jerzy Osiatyński, zamrażając progi podatkowe, co skutkuje większym wymiarem podatku przez wszystkie kolejne lata, choć osoby, których to dotyka, nie zawsze zdają sobie z tego sprawę. Potem karała bogatych pierwsza koalicja SLD-PSL – podnosząc górne stawki podatkowe do 33 i 45 proc. Nawet gdy wicepremier Grzegorz Kołodko obniżył stawki (do 19, 30 i 40 proc.), faktyczny wymiar podatku nadal wzrastał, albowiem zmieniono zasady odliczania ulg mieszkaniowych.

Polityka 44.2001 (2322) z dnia 03.11.2001; Kraj; s. 23
Reklama