Na terenie Autonomii Palestyńskiej Jaser Arafat, ubiegający się o przychylność mocarstw zachodnich, wydał surowy zakaz demonstrowania na rzecz polityki terroru. Uniwersytety i szkoły średnie, stanowiące bastion radykalnego islamu, zostały czasowo zamknięte. W Izraelu, gdzie stosunki z ludnością arabską są dosyć napięte, władze starają się nie rozogniać konfliktu. Tak będzie, dopóki otwarte poparcie dla ibn Ladena pozostanie zjawiskiem marginesowym. Natomiast już teraz powoduje niepokój w kręgach izraelskich chrześcijan.
Meczet kontra bazylika
Jeszcze niedawno spór o parcelę, na której wspólnota mahometańska w Nazarecie buduje meczet mający zaćmić swoją świetnością potężną bryłę bazyliki, wydawał się największą kością niezgody między islamską większością a chrześcijańską mniejszością w mieście. Ale ładunek emocji wyzwolony za sprawą meczetu jest znikomy w porównaniu z pasją wywołaną hasłami ibn Ladena. Ukryta nienawiść do syjonistów przekształca się, szczególnie w kręgach wojującego islamu, w jawną nienawiść do wszystkiego, co trąci zachodnią kulturą.
Kościół rzymskokatolicki utożsamiany jest z zachodnią cywilizacją bardziej od wszystkich innych chrześcijańskich kościołów na Ziemi Świętej. Napiętej sytuacji nie zmienia fakt, że niemal całe duchowieństwo, aż do najwyższych szczebli, wywodzi się z miejscowej ludności. Głową Kościoła rzymskokatolickiego jest jerozolimski patriarcha Michel Sabbah, urodzony w Nazarecie absolwent filologii arabskiej na uniwersytecie w Sorbonie. W ciągu osiemnastu lat kadencji wielokrotnie utożsamiał się ze stanowiskiem Palestyńczyków w ich sporze z państwem żydowskim. Podobne stanowisko zajmują głowy niemal wszystkich chrześcijańskich kościołów w Izraelu i na terenach okupowanych. Jest ono łatwo wytłumaczalne, bo przecież ponad 95 proc.