Mirosław Buda z Wrześni, ubrany w pomarańczową kamizelkę, zamiata chodniki na terenie Ośrodka Sportu i Rekreacji. – Odwiedziłem kolegę, wypiliśmy parę kielichów. Ledwie wsiadłem na rower i już mnie mieli – opowiada. – Rozprawa, 1,8 tys. zł grzywny. Płacić nie było z czego, sąd zamienił mi karę na 180 godzin prac publicznych do odrobienia w pół roku.
Kilka przecznic dalej inny ukarany przycina krzewy. Burczy na odczepne, zbywa półsłówkami. Krył kolegów i za składanie fałszywych zeznań dostał grzywnę. I w jego przypadku sąd przychylił się do prośby o zamianę kary na roboty publiczne. Dostał 300 godz.
Pijani kierowcy i rowerzyści, alimenciarze, uliczni chuligani, uczestnicy bójek, sklepowi złodzieje i jeżdżący na gapę – skazani za drobne przestępstwa i wykroczenia. Polskie prawo dopuszcza zamianę zasądzonych im grzywien zarówno na areszt, więzienie, jak i na wykonanie prac społecznie użytecznych. W myśl przepisów ten rodzaj kary ograniczenia wolności nie trwa dłużej niż rok. W ciągu miesiąca skazany musi przepracować co najmniej 20 i nie więcej niż 40 godz.
– Rocznie przyjmujemy ok. 1,5 tys. takich pracowników – informuje Piotr Fiderewicz, szef komórki w toruńskim MPO, do której trafiają skazani na pracę. Samorządy i podległe im zakłady komunalne to najwięksi pracodawcy dla osób z sądowym nakazem pracy. Ukaranych mogą również zatrudniać placówki służby zdrowia i opieki społecznej oraz instytucje charytatywne. Decyzja o zorganizowaniu pracy skazanym jest dobrowolna, jednak jej podjęcie oznacza konieczność sfinansowania badań lekarskich, kursu BHP, ubezpieczenia oraz zapewnienie odzieży roboczej i narzędzi pracy.
Proste zadania pod nadzorem
Ukarani wykonują najprostsze prace porządkowe i budowlano-remontowe.