Archiwum Polityki

Tajemnica Dzikiego Zachodu

Dzieło Anga Lee „Tajemnica Brokeback Mountain” nie dostało wprawdzie głównego tegorocznego Oscara, ale i tak jest najgłośniejszym tytułem amerykańskiego sezonu filmowego. Świadczy o tym także liczba parodii.

W Ameryce niemal każdy film, który zdobywa dużą popularność, staje się z czasem obiektem żartów, ale przypadek „Tajemnicy Brokeback Mountain” jest zupełnie wyjątkowy. To już zjawisko nie tylko z dziedziny subkultury, ale i socjologii: ironicznych komentarzy, mniej lub bardziej udanych dowcipów, cytatów z filmu Anga Lee nikt nie jest w stanie policzyć.

Nie obeszło się bez żartów nawet podczas niedawnej oscarowej gali.

Zgromadzeni w Kodak Theatre i miliony telewidzów na całym świecie zobaczyli zabawny montaż scen z kultowych westernów, przygotowany specjalnie na tę okazję. Widzowie mogli odnieść wrażenie, iż Dziki Zachód zawsze pełen był dwuznacznych symboli (od fallicznych rewolwerów poczynając!), a kowboje przeżywali homoseksualne przygody. Najśmieszniej wypadła przeróbka „The Big Country”, wedle której Charltona Hestona i Gregory’ego Pecka – największych westernowych twardzieli – łączyło gorące uczucie.

Wygląda więc na to, że przedstawiona przez Anga Lee historia homoseksualnej miłości kowbojów zawładnęła amerykańską masową wyobraźnią, wywracając do góry nogami dotychczasowe, znane z klasycznych westernów (i nie tylko) wzorce męskiej przyjaźni. Stało się tak, ponieważ reżyser miał odwagę zanegować stereotyp twardziela z preriowego pustkowia, czyli jedną z ikon amerykańskiej mitologii.

Zabawy z filmowym czy literackim oryginałem to w tamtejszej tradycji nic nowego. Także tematyka homoseksualna pojawiała się w pastiszach dużo wcześniej. Zapewne dlatego, iż wątek ów spychany był zwykle na margines produkcji hollywoodzkiej, ale także komiksów i tradycyjnej powieści. Tymczasem istniała całkiem pokaźna grupa fanów, którzy chcieliby, aby przynajmniej niektórzy ich ulubieni bohaterowie byli gejami. Z tej potrzeby narodziła się tzw.

Polityka 13.2006 (2548) z dnia 01.04.2006; Kultura; s. 68
Reklama