Archiwum Polityki

Dać się złapać

Firma Google jest dziś warta 100 miliardów dolarów – prawie dziesięć razy tyle, co General Motors. Ale też opiera się na pomyśle, który dziś ma znaczenie nie mniejsze, niż kiedyś – wynalezienie samochodu.

Świat jest płaski!” – ogłasza amerykański publicysta Thomas Friedman w książce-bestsellerze „The World Is Flat”. Friedman przekonuje, że za sprawą nowoczesnych technologii telekomunikacyjnych, obniżeniu kosztów transportu lotniczego i stopniowej likwidacji barier w globalnym handlu każdy, niezależnie czy mieszka w Stanach Zjednoczonych, czy w Bangladeszu, ma szansę na światowy sukces.

Świat nigdy jeszcze nie był tak spolaryzowany”, odpiera Rochard Florida, socjolog i ekonomista z George Mason University w USA. Przełomowe innowacje i technologie powstają w zaledwie kilkunastu centrach kreatwyności o globalnym znaczeniu. Większość z nich jest w Stanach Zjednoczonych, po kilka w Europie i Japonii. Owszem, każdy ma szansę na sukces, nawet mieszkaniec biednego Bangladeszu, pod warunkiem że wyjedzie do Krzemowej Doliny, Austin w Teksasie lub Seattle.

Florida wie, co mówi, ale paradoksalnie rację ma również Friedman. Jeden tylko, choć spektakularny przykład. Firmy Google nie trzeba dziś już nikomu przedstawiać, choć istnieje dopiero 8 lat. Założyli ją w 1998 r. dwaj doktoranci ze Stanford University, w sposób wręcz doskonały ilustrując potęgę amerykańskiego mitu. Oto bowiem Sergey Brin, emigrant ze Związku Sowieckiego, i Amerykanin Larry Page wpadli na pomysł, jak lepiej i skuteczniej, niż proponowali inni, wyszukiwać treści w otchłani Internetu. Szybko stwierdzili, że pomysł godny jest nie tylko doktoratu, ale i firmy, którą założyli, lokując jej siedzibę w garażu przyjaciółki.

Najpierw koledzy, potem reszta studentów i pracowników Stanforda, a chwilę później ludzie na całym świecie uznali, że Google jest najlepszą bramą do Internetu, głosując na młodą firmę swoimi kliknięciami. W 2004 r. Google wszedł na giełdę, a Page i Brin zostali miliarderami.

Polityka 13.2006 (2548) z dnia 01.04.2006; Nauka; s. 78
Reklama